A jako fundamenty, w dużym uproszczeniu, rozumiem tutaj zachowanie rynku długu w ostatnich tygodniach, na które rynek akcji pozostawał co najwyżej obojętny. Dywergecja pomiędzy tymi rynkami była tak zauważalna, że wielu uczestników rynku mogło sobie zadawać pytania, kto się myli. Czy rynek długu i banki centralne (w tym przede wszystkim Fed), czy może jednak inwestorzy akcyjni.
Gra tutaj toczy się oczywiście o moment odwrócenia polityki Fedu, sama sytuacja gospodarcza pozostawała zaś tłem. Mocny rynek pracy i stosunkowo dobra kondycja konsumentów pomimo rekordowej inflacji podawały w wątpliwość możliwość szybkiego zakończenia prowadzenia restrykcyjnej polityki. I trudno nie oddać racji jednym i drugim. Patrząc z jeszcze niedawnej perspektywy inwestorów akcyjnych, inflacja wydawała się wyhamowywać, pomimo dość silnej kondycji gospodarki. Prognozy wskazywały, że rynki antycypować będą nieznaczne spowolnienie gospodarcze i zmianę polityki monetarnej, a w rezultacie powinny wzrosnąć w 2023 r. (co w dalszym ciągu jest najbardziej prawdopodobne). Ponadto, patrząc chociażby na historyczne analogie, rynki akcji rzadko mają za sobą dwa tak słabe lata z rzędu, jak to było w przypadku minionego roku. I ostatnie, znany paradygmat „nie walcz z Fedem” przez kilka miesięcy zdawał się nie obowiązywać.
Patrząc jednak z drugiej strony, ostatnie trzy lata trudno jest uznać za normalny okres rynkowy, wpasowujący się w długoterminowe analogie. W mojej ocenie prognozy wskazujące na wzrost indeksów w 2023 r. są racjonalne, ale nie będzie to liniowy wzrost i wiele może wydarzyć się po drodze. A skala rynkowego odbicia od października 2022 r. i poziom rynkowego entuzjazmu zdawały się raczej wskazywać na powtórkę z 2021 r. Spójrzmy też na chwilę na gospodarkę, tak mocno pomijaną w prognozach. Teza o miękkim lądowaniu przewijała się dość często w ostatnich kilkudziesięciu latach i rzadko udawało się ją zrealizować. Patrząc z perspektywy gospodarki USA, udało się to jedynie w latach 1984 oraz 1995. W pozostałych walka z inflacją nie pozwoliła na uniknięcie twardej recesji. Wyjątkiem jest tutaj rok 2019, gdzie cykl zacieśniania stop został zanegowany w 2020 r. pandemią Covid-19. A warto pamiętać, że zbicie inflacji do zauważalnie niższych niż obecnie poziomów, biorąc pod uwagę obecną siłę gospodarki, może wymagać od Fedu dłuższych starań, niż to jeszcze do niedawna wyceniał rynek. Bo pisząc wprost, zduszenie inflacji będzie prawdopodobnie wymagało zduszenia globalnej gospodarki. A negatywne skutki takich działań przesuną się na rok 2024, co wpłynie zarówno na fundamenty spółek, jak i moment odwrócenia obecnego cyklu polityki monetarnej. I to, przynajmniej chwilowo, uświadomili sobie inwestorzy. Z dużym prawdopodobieństwem takie nastawienie utrzyma się do najbliższego posiedzenia FOMC, które zakończy się 22 marca. Potem wszystko zależy od wydźwięku komunikatu i obowiązującej rynkowej interpretacji tegoż.