"W poniedziałek złoty był mocny tylko wczesnym rankiem. Począwszy od otwarcia handlu na krajowym rynku międzybankowym o godz. 9:00 obserwowaliśmy konsekwentne osłabianie się naszej waluty" - poinformował analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski.
Analityk podkreślił, że w pewnym momencie (około godz. 14) za euro płacono nawet 4,13 zł, co oznaczało że było to 5 groszy więcej niż rano. "To wynik pewnej niepewności na rynkach akcji po silnych wzrostach z piątku, pojawia się coraz więcej głosów mówiących o głębszej korekcie, a także informacji z naszego regionu" - dodał.
Produkt krajowy brutto dla Łotwy spadł w II kwartale o 19,6 proc. r/r, czyli więcej niż w poprzednim okresie (-18 proc. r/r). Inwestorzy odnotowali też wypowiedzi przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat Rumunii, gdzie w tym roku PKB może spaść o 8-8,5 proc. r/r, a deficyt przekroczyć 7 proc. PKB.
Po godz. 15:00 za euro płacono 4,12 zł, dolar był wart 2,9050 zł, a frank podrożał do 2,6830 zł. Zdaniem Rogalskiego takie zachowanie się rynku wpisuje się w scenariusz osłabienia złotego zakreślony rano.
"Sądzę, że okolice 4,18 zł za euro są do osiągnięcia w tym tygodniu. A na rynku EUR/USD obserwowaliśmy dzisiaj marazm. Trudno się temu dziwić - wszak kluczowe dane zaczną pojawiać się dopiero od środy. Analiza techniczna nie wyklucza kontynuacji spadków, do czego potrzebne będzie jednak przebicie poziomu 1,4150" - podsumował analityk.