"Złoty dosłownie traci w oczach. O ile jeszcze dzisiaj rano za euro płacono średnio 4,13 zł, a dolar był wart 2,9150 zł, o tyle po południu kursy były o ponad 5 groszy wyższe" - poinformował analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Marek Rogalski.
Zdaniem analityka przyczyn należy upatrywać w niepewności na światowych parkietach związanej m.in. z jutrzejszym posiedzeniem amerykańskiego Fed i twardymi danymi z amerykańskiej gospodarki w końcówce tygodnia (sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa, inflacja CPI i nastroje konsumenckie), które mogą rozwiać optymizm, jaki pojawił się po lepszych danych z rynku pracy. Na wzrost globalnego ryzyka wpłynęły też słabsze od oczekiwanych dane o dynamice produkcji przemysłowej w Chinach.
"Z kolei na nasz region negatywnie rzutowała wczorajsza decyzja agencji S&P o obniżce ratingów dla Łotwy i Estonii, co doprowadziło dzisiaj do przeceny szwedzkiej korony względem euro" - dodał Rogalski.
W kraju rząd zaakceptował plan prywatyzacji zakładający dochody z tego tytułu w kwocie 36,7 mld zł do końca 2010 r., co było zgodne z wcześniejszymi zapowiedziami (nie było więc przyczyną do osłabienia krajowej waluty). Jutro inwestorów czeka aukcja obligacji PS0414 za 2,0-3,5 mld USD, oraz odczyt bilansu C/A za czerwiec.
WE wtorek ok. godz. 17:15 za jedno euro płacono 4,1832 zł, a za dolara 2,9600 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4132.