W rannym materiale pisałem, iż opublikowane o godz. 10:00 dane o sprzedaży detalicznej są nieco rozczarowujące (sierpniowy odczyt wyniósł 5,2 proc. r/r wobec spodziewanych 5,8 proc. r/r, a może i więcej) i nie staną się dzisiaj wsparciem dla złotego. Co ciekawe nasza waluta straciła też zupełnie korelację z rynkami akcji – wzrosty indeksów teoretycznie sugerujące większy apetyt na ryzyko – tym razem są zupełnie ignorowane. Trudno też tłumaczyć dzisiejsze osłabienie złotego złymi nastrojami na rynku długu, gdyż te uległy poprawie po udanej aukcji obligacji WS0922. Łącznie udało się sprzedać wszystkie papiery za 2 mld zł i dodatkowo za 400 mln zł na aukcji dodatkowej. W efekcie za przyczyną osłabienia złotego stoją oczekiwania związane z wieczornym posiedzeniem FED, na co zwracałem uwagę już wcześniej.
Zachowanie się rynku dolara, który dzisiaj nieco zyskał względem głównych walut (poza GBP/USD) pokazuje, że inwestorzy znów zaczynają się czuć niepewnie i wolą pokryć swoje krótkie pozycje w dolarze. Po południu (godz. 16:19) za euro płaci się 1,4779 USD, a analiza techniczna nie daje już jednoznacznych sygnałów, co do kontynuacji trendu wzrostowego, jaka miała zwyczajowo miejsce w godzinach wieczornych. Ryzyko korekty rośnie, choć kluczowa będzie interpretacja tego, czego dowiemy się od Bena Bernanke o godz. 20:15. Jakiekolwiek sygnały, iż FED przymierza się do wycofywania z programów pomocowych i ściągnięcia nadmiaru pieniędzy z rynku w najbliższych miesiącach, zostaną odebrane jako sygnał do poważniejszej korekty na rynku EUR/USD i tym samym dalszego osłabienia złotego. O godz. 16:23 za euro płacono 4,1880 zł, dolar był wart 2,8330 zł, a frank 2,7670 zł.
Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.