Każdy, kto śledzi fora inwestorów zainteresowanych handlem walutami czy instrumentami opartymi na indeksach giełdowych, zauważy ożywione dyskusje na temat korzystania z zagranicznych platform. Gracze pytają się o bezpieczeństwo i techniczne aspekty funkcjonowania takich platform jak Dukascopy, MB Trading, Oanda czy Interbank FX. Bardziej zaawansowanych inwestorów nie przeraża perspektywa przesyłania pieniędzy na rachunek bankowy w Nowej Zelandii czy na Ukrainie. Wiedzą bowiem, że mogą sporo zaoszczędzić na mniejszych spreadach, czyli różnicach pomiędzy kursami kupna i sprzedaży danych instrumentów. Eksperci zalecają jednak daleko idącą ostrożność.
[srodtytul]Liberalizacja pomogła[/srodtytul]
Ekspansja firm foreksowych na różne rynki nie byłaby możliwa, gdyby nie integracja europejska i wprowadzenie zasady jednolitego paszportu europejskiego dla usług finansowych. Dzięki temu polski X-Trade Brokers może świadczyć usługi np. w Czechach. Na krajowy rynek masowo napływają z kolei firmy foreksowe z siedzibą w Londynie.
Okno na świat otworzyły inwestorom też nowelizacje prawa dewizowego (z 2003 i 2007 r.), dzięki którym można swobodniej korzystać z usług instytucji finansowych za granicą, otwierać konta bankowe w zagranicznych bankach i zawierać transakcje na międzynarodowych rynkach - w tym na rynku walutowym.
[srodtytul]ECN, a może MM[/srodtytul]