Tak skrajne wydarzenia jak jesienią 2008 r. co prawda nieczęsto mają miejsce, ale uświadamiają, że zmiany stóp procentowych to jedynie jeden z czynników istotnych dla kursu waluty. Jego znaczenie może przynajmniej przejściowo ustępować miejsca emocjom na rynkach.
[srodtytul]Im mocniejszy złoty,tym mniejsze podwyżki?[/srodtytul]
Na tym zresztą jeszcze nie koniec komplikacji dla inwestorów. O ile zmiany stóp procentowych mogą oddziaływać na kursy walut, ta zależność może również działać w drugą stronę. Na początku roku niektórzy członkowie RPP wyraźnie dawali do zrozumienia, że tempo podwyżek kosztów pieniądza będzie zależało m.in. od tempa umacniania się złotego. Wynika to stąd, że wzrost kursu (ceny) danej waluty sprawia, że importowane z zagranicy towary stają się relatywnie tańsze po przeliczeniu na krajowy pieniądz, a to z kolei sprzyja hamowaniu inflacji i zmniejsza konieczność agresywnego zaostrzania polityki pieniężnej (tym bardziej że zbytnie umocnienie waluty może zaszkodzić eksportowi i wzrostowi gospodarczemu, a tego z pewnością władze monetarne wolałyby uniknąć). – W drugiej połowie roku, gdy – jak zakładamy – złoty będzie się umacniać w ślad za podobnym umocnieniem euro, a główne banki centralne zaczną rozważać podwyżki stóp, RPP będzie tonować nadmierne oczekiwania odnośnie do skali zaostrzania polityki pieniężnej w Polsce. To zaś zmniejszy presję aprecjacyjną na złotego – przewiduje Marcin Kiepas, analityk Domu Maklerskiego X-Trade Brokers.
– Wydaje mi się, że oczekiwania silnego umocnienia złotego ze względu na rosnące stopy procentowe w Polsce są przesadzone. Jeśli złoty zdecydowanie się umocni, będzie za tym stała jeszcze jakaś inna historia (przyjmuję tutaj założenie wzrostu stóp o 100 pkt bazowych w tym roku, tak jak dyskontuje rynek kontraktów FRA). Czynnik rosnących stóp będzie na razie nieodczuwalną siłą grawitacji dla kursu EUR/PLN, która jednak może nabrać znaczenia w kolejnych latach, jeśli klimat inwestycyjny na świecie poprawi się. Aktywność długoterminowych inwestorów zagranicznych na rynku długu opiera się obecnie na innych kryteriach (długoterminowe fundamenty Polski, zmiana atrakcyjności Polski pod względem relacji stóp zwrotu do ryzyka w porównaniu z innymi rynkami). Polecam analizę rekordowego napływu inwestorów zagranicznych na polski rynek długu w 2010 roku – przekonuje Marcin Bilbin z Banku Pekao.
[ramka][srodtytul]Kurs EUR/PLN – poprzednio spadał[/srodtytul]
Obserwacja notowań złotego w dłuższej perspektywie uświadamia, jak skomplikowane są zależności między zmianami stóp procentowych a kursem walutowym. Jeśli cofniemy się do roku 2007, to widać wyraźnie, że ówczesny cykl zaostrzania polityki pieniężnej wywierał silny wpływ na umacnianie się naszej waluty. Od kwietnia 2007 r. do czerwca 2008 r. oficjalna stopa NBP poszła w górę z 4 do 6 proc. W ślad za tym wyraźnie urosła też różnica w stosunku do poziomu stóp w strefie euro – z 0,5 do 2 pkt proc. (podobny był wzrost różnicy między rynkowymi stopami mierzonymi stawkami Wibor i Euribor). Zjawisku temu zgodnie z teorią towarzyszyło umocnienie złotego. Podczas gdy tuż przed rozpoczęciem cyklu podwyżek kosztów pieniądza za euro trzeba było płacić prawie 3,80 zł, to w połowie 2008 r. euro warte było już wyraźnie mniej – 3,35 zł. Naszej walucie nie zaszkodziła wówczas nawet trwająca od jesieni 2007 r. bessa na warszawskiej giełdzie. Te zgodne z teoretycznym modelem zależności zostały zaburzone na jesieni 2008 r., kiedy na rynkach zapanowała panika związana z kryzysem finansowym na Zachodzie. Mimo że różnica w stopach powiększyła się jeszcze bardziej (jeśli chodzi o oficjalne stopy, był to efekt tego, że RPP w przeciwieństwie do Europejskiego Banku Centralnego długo zwlekała z rozpoczęciem łagodzenia polityki pieniężnej), złoty gwałtownie się osłabił. Tradycyjne zależności zaczęły powracać na wiosnę 2009 r., złoty zaczął odrabiać straty. Tyle że kurs EUR/PLN pozostał na wyraźnie wyższym poziomie, niż wynikałoby to z różnicy stóp procentowych. Styczniowa podwyżka stóp w naszym kraju zaczęła na nowo zwiększać różnicę w stosunku do kosztów pieniądza w strefie euro, co – jeśli okaże się trwałe – przynajmniej teoretycznie powinno sprzyjać umacnianiu się złotego.[/ramka]