Opublikowane dzisiaj dane o inflacji CPI w Niemczech (na podstawie danych z poszczególnych landów) pokazały jej wzrost do 2,6 proc. r/r, czyli najwyższego poziomu od 2008 r. – to w zasadzie ucina spekulacje nt. „ratunkowego" cięcia stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny podczas posiedzenia zaplanowanego na 6 października.  W efekcie na znaczeniu nabiera scenariusz o którym pisałem dwa dni temu: „szanse na cięcie stóp będą większe późną jesienią, kiedy stery ECB obejmie Mario Draghi, a teraz bank centralny skupi się na nieszablonowych działaniach, jak kupno listów zastawnych, czy specjalne linie kredytowe dla banków komercyjnych". Czy okaże się to wystarczającym wsparciem dla rynków w obecnej sytuacji – raczej nie do końca. Drugą ważną informacją była kwestia ratyfikacji ustaw zmieniających uprawnienia dla EFSF („na razie" w starej wersji z lipca) – dzisiaj „tak" dla tego pomysłu powiedziała Finlandia, co sprawia, iż czekamy jeszcze na 7 krajów. Element ryzyka jest związany z Niemcami (czwartkowe głosowanie w Bundestagu powinno się udać, chociaż zaledwie kilkoma głosami), ale bardziej ze Słowacją (tutaj kryzys polityczny wydaje się być dość poważny, chociaż premier Iveta Radicova zapowiedziała dzisiaj, iż będzie chciała przeprowadzić głosowanie jeszcze przed szczytem Unii Europejskiej zaplanowanym na 17-18 października). Tym samym jeszcze przez kilka tygodni będziemy mieć sporą niepewność, zwłaszcza, że jeżeli wierzyć spekulacjom z ostatnich dni to rozważa się tzw. zlewarowanie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, a 7 z 17 krajów Eurolandu chciałoby zmian w drugim planie ratunkowym dla Grecji, tak, aby obciążyć inwestorów prywatnych większymi kosztami. W niektórych mediach próbuje się wskazywać, iż dzisiejsze udane głosowanie w Parlamencie Europejskim nad tzw. sześciopakiem (pakietem pięciu ustaw i jednej dyrektywy, których celem jest wzmocnienie dyscypliny fiskalnej w Eurolandzie) jest sukcesem. W pewnym sensie tak, ale sześciopak jest wdrażany o kilka lat za późno i w niewielkim stopniu zmienia sytuację w strefie euro – tutaj potrzeba rozwiązań na obecny kryzys, więc nadal stoimy w miejscu. Kolejna ważna informacja z dzisiejszego dnia to komunikat Komisji Europejskiej, iż jutro inspektorzy Trójki wracają do Aten – minus jest jednak taki, że decyzji ws. wypłaty kolejnej pomocy dla Aten nie uda się podjąć podczas poniedziałkowego posiedzenia Eurogrupy – tym samym rynki finansowe nadal będą żyć w napięciu. Poza tym, w USA opublikowano wstępne dane nt. dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w sierpniu (spadek o 0,1 proc. m/m), czyli tragedii nie ma, a w kraju bank ING opublikował raport sugerujący, aby przed wyborami nie angażować się na rynku złotego. Ta ostatnia kwestia mogła zaważyć dzisiaj na notowaniach naszej waluty, która traciła na wartości nawet wtedy, kiedy EUR/USD ustanawiał nowy lokalny szczyt na 1,3689. Niemniej, kiedy później notowania EUR/USD wróciły poniżej 1,36, to złoty nie stracił już tak wiele.

EUR/USD: Dzisiejszy szczyt to okolice 1,3689 – nie udało się, zatem przetestować strefy 1,3700-1,3750, o której istotności wspominałem w porannym komentarzu. Powrót poniżej 1,36 w kolejnych godzinach, może budzić pewien niepokój, chociaż nie ma jeszcze mocnych powodów, aby sądzić, że obserwowane od poniedziałku odbicie właśnie uległo zakończeniu. W tym względzie newralgiczny poziom to okolice 1,35 – dopiero ich naruszenie zmieni optymistyczne zapatrywania na kolejne dni.

Sporządził:

Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)