Tych, jednak możemy aż tak szybko nie zobaczyć. Wczoraj po południu zwracałem uwagę, że niemiecka propozycja, aby dokapitalizować Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który miałby udzielać więcej ratunkowych pożyczek, raczej nie jest tym, co może zadowolić rynki finansowe. Można odnieść wrażenie, że europejscy politycy stracili rachubę czasu, albo po prostu nie widzą, że rynki finansowe oczekują szybkich i radykalnych rozwiązań. Wsparcie ze strony MFW jest samo w sobie dobrym pomysłem, ale Euroland potrzebuje dwóch strażaków – MFW i ECB, który by masowo wkroczył na rynek długu, ułatwiając tym samym przyszłe emisje obligacji przez zagrożone kraje – sprzedaż obligacji przy tak wysokich rentownościach, jak zrobili to we wtorek Włosi, a dzisiaj czeka to Hiszpanów, jest na dłuższą metę ekonomicznym samobójstwem. Podczas dzisiejszego wystąpienia w Parlamencie Europejskim, szef ECB unikał jednak konkretów, z których można by wysnuć jakieś wnioski na najbliższe dni. Tym samym na obecną chwilę rynki oczekują, że 8 grudnia ECB po raz drugi w tym roku, zetnie stopy procentowe o 25 p.b. i być może zapowie kolejne ułatwienia dla sektora bankowego, który zaczyna mieć coraz większe problemy z tytułu „euro-wirówki". Być może więcej na temat możliwych scenariuszy będzie można powiedzieć po wydaniu wspólnego oświadczenia przez tandem Sarkozy-Merkel, do którego może dojść jutro – tak przynajmniej sugerował wczoraj włoski premier Mario Monti.
Dzisiaj uwaga rynków skupi się na danych makro. Zresztą już w nocy zaprzątały one uwagę inwestorów – niepokój w Azji mogły wzbudzić słabsze odczyty sprzedaży detalicznej w Australii, czy też kiepskie odczyty PMI w Chinach. Powodów do optymizmu nie dały też dane z Polski – wyraźny spadek indeksu PMI w listopadzie (do 49,5 pkt.) pokazuje wyraźnie, że rynki finansowe powinny się przygotować na słabsze odczyty danych z realnej gospodarki. Tym samym o wczorajszym rewelacyjnym PKB za III kwartał (4,2 proc. r/r), nikt już nie pamięta. Słabsze były też dane ze Szwajcarii – dynamika PKB w III kwartale wyniosła wprawdzie 0,2 proc. kwartalnie, ale już w ujęciu rocznym wzrost wyniósł 1,3. Fatalny był też odczyt PMI za listopad (44,8 pkt.), co pokazuje, że w łonie SNB najpewniej coraz częściej będzie rozważana opcja podniesienia w górę minimalnego limitu na EUR/CHF. Na razie, dopóki nie wyjaśni się sytuacja w strefie euro, SNB takiego ruchu raczej nie podejmie. Na koniec, warto też wspomnieć o indeksach PMI dla strefy euro – tutaj zbytniego zaskoczenia nie było – odczyty były w zasadzie zgodne z pierwotnymi szacunkami. Lepszy natomiast okazał się odczyt PMI dla brytyjskiego przemysłu – 47,6 pkt.
EUR/PLN
: Słabszy PMI dla Polski, a także osuwający się w dół kurs EUR/USD nie pomagają złotemu, który znów wrócił ponad poziom 4,50. To może sugerować powrót w stronę 4,53-4,55, o ile nie nic się nie wydarzy na EUR/USD, czy też nie dojdzie do skoordynowanej interwencji ze strony NBP i MF. Wczoraj nasz bank centralny pozostawał bierny. Dzienne wskaźniki pokazują, że zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia głębszej korekty w dół w ciągu kolejnych dni, ale jeszcze o tym nie przesądzają...
USD/PLN