Sporo zmienności na głównej parze

Wczorajsze popołudnie upłynęło inwestorom w atmosferze oczekiwania na wystąpienie szefa FED przed senacką Komisją Bankową. Do tego czasu zmienność na rynku głównej pary była niewielka. Podniosła się jednak wraz z rozpoczęciem wystąpienia. Początkowo wydawać by się mogło, że inwestorzy byli rozczarowani słowami Bena Bernanke, który powtórzył to co w ostatnim czasie w sprawie działań FEDu. Zapowiedział on, że istniej gotowość do podjęcia działań wspierających gospodarkę, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie padły jednak żadne konkrety, co mogło posłużyć niedźwiedziom do zepchnięcia notowań eurodolara na dzienne minima w okolicy 1,2190. Rozczarowanie inwestorów nie trwało jednak długo i wraz z rozkręcaniem się handlu za oceanem kurs pary EUR/USD znów zaczął powracać na wyższe poziomy, by w sesji azjatyckiej ponownie przetestować poziom oporu na 1,23. Bykom nie udało się sforsować wspomnianej wartości i dziś o poranku cena euro wynosi 1,2280 dolara. W tej sytuacji warto się zastanowić nad tym dlaczego rozczarowanie inwestorów miało tak krótkotrwały charakter. Mogło to wynikać między innymi z tego, że mimo braku deklaracji FED ws. QE3 została jednak podtrzymana gotowość do działań. To przy pogarszających się odczytach makro będzie cały czas podtrzymywało nadzieję na uruchomienie programu skupu obligacji. Z drugiej jednak strony inwestorzy z pełną reakcją mogli się wstrzymać do dzisiejszego drugiego występu szefa FED, tym razem przed Komisją ds. Usług Finansowych Izby Reprezentantów. Jak to już bywało w przeszłości Ben Bernanke dopiero w drugim dniu może podać więcej szczegółów na temat ewentualnych planów i zakresów działań. Na to może czekać część inwestorów, zwłaszcza że przed wystąpieniem na rynek napłyną ważne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Poprawa sytuacji w tym sektorze może już doszczętnie rozwiać nadzieje na luzowanie ilościowe w najbliższym czasie. Nie można zatem wykluczyć scenariusza, że to dopiero dziś będzie można zobaczyć pełną reakcję na stanowisko szefa FED.

Złoty odporny na rozczarowanie

Wczorajsze zniżkowanie kursu głównej pary walutowej podczas wystąpienia Bena Bernanke przełożyło się także na zmniejszenie skali aprecjacji rodzimej waluty. Zloty oddał część całodziennego umocnienia i cena dolara podskoczyła do poziomu 3,4250 zł, natomiast euro zdrożało z poziomu 4,1630 do 4,1760 zł. Efekt osłabienia ten nie utrzymał się jednak zbyt długo. Rodzima waluta wykazała się wczoraj sporą odpornością na zawirowania na rynku głównej pary. Pierwsza reakcja na rozczarowanie inwestorów była dość umiarkowana, zwłaszcza w przypadku pary EUR/PLN. Dzięki temu wraz z powrotem kursu eurodolara złoty znów zaczął się umacniać i w nocy na krajowym rynku walutowym pojawiły się nowe minima. Para USD/PLN przebiła wcześniejsze dzienne dołki i w końcówce handlu zza oceanem zaliczyła poziom 3,3860. W przypadku euro-złotego udało się powrócić do wcześniejszych minimów. Dziś o poranku ceny zagranicznych walut kształtują się na nieco wyższym poziomie, a ich dalsze kształtowanie będzie zależeć od rozwoju sytuacji na szerokim rynku. Nie zabraknie jednak także publikacji z polskiej gospodarki. Odczyt dynamiki produkcji przemysłowej pokaże w jakiej kondycji jest obecnie ten sektor i czy wczorajsze obawy Andrzeja Bratkowskiego z RPP o mocniej hamujący wzrost PKB znajdują swoje uzasadnienie.

Ważne dane z Polski

Środowe kalendarium otwierają ważne dane z polskiej gospodarki. O godzinie 14:00 opublikowana zostanie dynamika produkcji przemysłowej. Według analityków wskaźnik ten ma osiągnąć poziom 4% r/r, czyli o 0,6% mniej niż w poprzednim okresie. O tej samej godzinie opublikowany zostanie odczyt inflacji PPI. Szacuje się, że ceny producentów mają w czerwcu rosnąć w tempie 4,6% r/r, czyli wolniej o 0,4% niż w maju. Następnie o 14:30 znane będą dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba pozwoleń na budowę ma spaść z poziomu 784 tys. do wartości 765 tys. Natomiast liczba rozpoczętych budów domów ma wzrosnąć z 708 tys. do 745 tys.

Michał Mąkosa

FMC Management