Problemy Grecji nie są dla rynków finansowych niczym nowym, a inwestorzy przyzwyczaili się do nieustannych kłopotów z płynnością tamtejszego rządu. Podobna sytuacja miała miejsce 3 lata temu, jednak pomimo wielu analogii, dzisiejsze problemy wydają się być trudniejsze do rozwiązania. Spowodowane jest to w głównej mierze nastawieniem obecnej partii rządzącej, która wraz z premierem Tsiprasem dość wyraźnie sprzeciwia się reformom proponowanym przez międzynarodowych wierzycieli. Co więcej, prezes MFW Christine Lagarde stwierdziła, iż „Grexit" jest prawdopodobny jednak wypowiedź ta została dość szybko sprostowana. Niemniej jednak stwierdzenie Lagarde potwierdza tylko fakt, że negocjacje z Grecją weszły w fazę krytyczną, a najbliższe dni mogą się okazać kluczowe dla przyszłości strefy euro.
Na całym tym zamieszaniu tracił także polski złoty, któremu nie służył wzrost awersji do ryzyka na światowych rynkach. Zachowanie się polskiej waluty w mijającym tygodniu dość wyraźnie wskazuje, iż inwestorzy nie przejęli się wynikiem wyborów prezydenkich. Pomimo pojawienia się luki wzrostowej na parze EURPLN, w trakcie poniedziałkowej sesji złoty z nawiązką odrobił powyborcze straty. Jednak powrót zagranicznych inwestorów po długim weekendzie doprowadził do ponownego osłabienia złotego, a także pozostałych walut emerging markets, którym oprócz problemów w strefie euro nie służył również powrót inwestorów do dolara.
Dla walut krajów wschodzących, w tym także dla polskiego złotego, kluczowe będą więc wydarzenia w Grecji oraz dane z amerykańskiej gospodarki, które powinny dać nam wskazówkę dotycząca terminu podwyżki stóp procentowych przez FED. Dalsze umocnienie dolara odbiłoby się niekorzystnie na wycenie wspomnianych walut, o czym wspominał w ostatnich dniach wiceprezes Rezerwy Federalnej. Pierwsze ważne dane poznamy już dziś o godzinie 14:30 w postaci rewizji PKB w USA za I kwartał. O poranku za dolara płacono 3,7784zł, za euro 4,1302zł, a za franka szwajcarskiego 3,9897zł.
Jakub Stasik [email protected] XTB