Na arenie globalnej miniony miesiąc zapisał się nadzwyczaj spokojnie i wzrostowo. Zyskało zarówno spektrum rynków rozwiniętych, jak i rozwijających się. Zwyżka była nawet większa w przypadku parkietów z krajów wschodzących, do czego po części przyczynił się słabszy dolar. Uwagę z pewnością zwracała niska zmienność, którą zakłóciły nieliczne politycznie inspirowane wyjątki, które swoje źródło miały w Brazylii i USA. Na tym froncie nową oazą stabilności okazała się kontynentalna Europa, której animuszu dodał przyjęty z dużą ulgą wynik wyborów prezydenckich we Francji.
Na tle gospodarczym wiele się nie zmieniło i wiara w globalne ożywienie pozostaje w mocy, choć pojawiły się na niej pierwsze, jak na razie ignorowane, rysy. Chodzi głównie o reflację, którą coraz bardziej kwestionują napływające dane. Warto spojrzeć na podane jedynie w tym tygodniu dane odnośnie do inflacji, które jednym chórem obniżają loty, i to nierzadko w tempie większym od oczekiwań. Jeżeli dodamy do tego zadyszkę cen surowców, to może się okazać, że inflacyjna historia najlepsze dni może mieć już za sobą.
W tym kontekście piąty z rzędu wzrostowy miesiąc dla rynków wschodzących i aż siódmy dla giełd rozwiniętych można uznać za zaawansowany etap dyskontowania dobrze już rozpoznanych i nazwanych trendów w gospodarce. Tak długa wzrostowa seria nie była obserwowana od ponad dekady, co samo w sobie powinno dawać do myślenia. Niejako pod prąd tym globalnym trendom szła GPW. Na rynku szerokim dalej postępowała korekta, która rozpoczęła się de facto już w marcu. Indeks cenowy całego rynku od szczytu z początku marca skorygował się o 6 proc. i oddał dokładnie połowę zwyżek rozpoczętych z końcem minionego roku.
Publikowane przez spółki wyniki niejako już tradycyjnie były bardzo zróżnicowane, ale co do zasady nie można ich podsumować, że wskazują na boom gospodarczy, do czego wzrost PKB o 4 proc. może zachęcać. Lepiej na wynikowym froncie poradziły sobie największe spółki, ale one miały w tym względzie łatwiej z uwagi na nisko zawieszoną poprzeczkę sprzed roku. Zresztą sam WIG20 z pewnym opóźnieniem do rynku szerokiego też wszedł w korektę i pod tym względem negatywnie wyróżniał się na tle koszyka rynków wschodzących. Symptomatyczne było to, że w tym tygodniu JP Morgan zweryfikował swoje wcześniejsze negatywne nastawienie do polski akcji, a te najwyraźniej zakończyły już etap nadrabiania zaległości wobec innych rozwijających się parkietów.