Europa zyskiwała tylko 6,1 proc., a Niemcy 7,1 proc. Nawet najlepsze kraje europejskie nie dorównywały USA. Ten obraz wygląda jeszcze gorzej, gdy patrzymy na ostatnie trzy lata – USA zyskują średniorocznie 13,8 proc., a Europa 0,5 proc., Niemcy tracą rocznie 0,2 proc. Czy Covid-19 i obudzenie politycznych elit zmieni coś w Europie i pchnie ją w kierunku wzrostu gospodarczego na miarę wyzwań stojących przed krajami Starego Kontynentu? Ciekawy przykład zmian w działaniu europejskich polityków to pomoc udzielona przedsiębiorstwom i ludności w pierwszym, najgorszym okresie pandemii. Kiedy gospodarki krajów europejskich straciły na PKB między 16 a 33 proc. w drugim kwartale, można było oczekiwać fali bankructw. Na szczęście rządy zareagowały odpowiednio i nie mieliśmy masowego wzrostu bezrobocia ani masowych bankructw.

Pomoc udzielona gospodarce w krajach europejskich spowodowała nawet obniżenie zwyczajowej stopy bankructw, ratując przedsiębiorstwa, które powinny upaść. Sztuczne podtrzymywanie przy życiu firm, które nie mogą same się wybronić, może rodzić obawy, jak wielka będzie fala zamykania biznesów, kiedy pomoc rządowa się zakończy. Na szczęście mówimy tu o małych spółkach. W większości dobrze działających przed wybuchem pandemii firm mamy dość dobre poziomy rezerw finansowych, a pomoc banków centralnych i rządów jest na wyciągnięcie ręki. Ale czy to wystarczy, aby konkurować z USA i Chinami? Potrzebną pomoc ma przynieść Europejski Fundusz Odbudowy, obecnie dyskutowany i uściślany. Ten plan europejskiej nowej generacji ma zacząć działać w latach 2021–2023 i sfinansować najlepsze projekty, z których wiele odniesie się do tzw. zielonej ekonomii. Oczekujemy, że będzie ich aż 37 proc. To wyraźny kierunek działania na ochronę środowiska i nowe technologie i akurat w tej dziedzinie Europa idzie w innym kierunku niż polityka Donalda Trumpa. Inna dziedzina mocno promowana to projekty związane z digitalizacją – w nowym programie ma ich być aż 20 proc. Widać, jak Niemcy zmieniają swoją politykę gospodarczą i są mocnym promotorem tej nowej, europejskiej wersji polityki Keynesowskiej. Wsparcie rządowe, polityka fiskalna i daleko idący interwencjonizm są Europie potrzebne, aby pchnąć ją na tory dobrego, nowoczesnego wzrostu. Za nim pójdzie wzmocnienie euro, do którego zwrócą się dotychczasowi zwolennicy dolara lub funta. Solidarność europejska wystawiona na próbę w pierwszej fazie pandemii odzyskuje w tym programie wigor i Niemcy są jej gorącym orędownikiem, łagodząc spór między południem a północą Europy. Europa ma szanse stać się lepsza gospodarczo, niż była. Czy giełda też tak myśli? Przekonamy się już wkrótce, gdy poznamy polityczne wybory w USA, a fundusz naprawy Europy wejdzie w życie. ¶