Inflacja z trzyletnim poślizgiem dopadła także rynek obligacji. Nie chodzi jednak o wpływ wskaźników makro na wysokość oprocentowania, lecz o wielkość poszczególnych emisji. W I półroczu br. sześciu emitentów przeprowadziło dziesięć emisji obligacji na podstawie prospektów emisyjnych, o jedną więcej niż w I półroczu 2023 r. Zmieniła się jednak wartość ofert. Z łącznie 300 mln zł do łącznie 717 mln zł – średnia wartość pojedynczej emisji wzrosła w dwa lata z 33,3 mln zł do prawie 78 mln zł, a więc blisko 2,5-krotnie.
Głębszy rynek
Z kolei w 2024 r., gdy liczba ofert wzrosła do rekordowych 17, łączna wartość emisji sięgnęła 928 mln zł, co dawało średnio 54,5 mln zł średnich wpływów z oferty. Zmieniła się jednak nie tylko wartość pojedynczych emisji, lecz także apetyt inwestorów oraz sama konstrukcja ofert.
Przed dwoma laty rynek dopiero wychodził z dołka po ciosach, które zebrał w poprzednich latach (pandemia, a później załamanie notowań obligacji skarbowych i odpływy z funduszy dłużnych). Emitenci przyciągali więc inwestorów, oferując podwyższone marże, co przy WIBOR oscylującym w granicach 6 proc. dawało dwucyfrowe rentowności. W ubiegłym roku inwestorzy kupowali obligacje firm na wyścigi, emitenci mogli więc stopniowo oferować niższe marże doliczane do WIBOR, jednocześnie zwiększając wielkość ofert. W 2025 r. wysokość oferowanych marż spadła do historycznych minimów (naturalnie innych dla każdego z emitentów), ponownie wzrosła przy tym wielkość ofert. Przy czym ta ostatnia ma charakter zmienny. Powszechną praktyką (8 na 9 tegorocznych ofert) stało się ustalanie zmiennej wartości emisji obligacji. Emitenci, oferując kwotę np. 50 mln zł, zastrzegają, że w razie dużego popytu i z chęci jego zaspokojenia mogą zwiększyć wartość emisji np. o dodatkowe 50 mln zł. Brzmi to jednak nienaturalnie i jak wybieg marketingowy. Ostatecznie nikt z nas nie wybiera się do banku po kredyt np. na 100 tys. zł, ale jak „da się 200 tys. zł, to też wezmę, żebyście byli zadowoleni”.
Czytaj więcej
Za branżą budowlaną rok spadających marż, a czasem także spadku przychodów. Ostatnie dane GUS wskazują na dalszy spadek produkcji budowlano-montażowej, a to zwykle oznacza zaostrzenie konkurencji. Na ile budowlańcy z Catalyst są przygotowani do nowego sezonu?