Obligacje najlepsze dla ceniących bezpieczeństwo

Ci, którzy postawili na obligacje indeksowane inflacją, mają powody do zadowolenia. Były to najkorzystniejsze inwestycje spośród tych mało ryzykownych.

Publikacja: 26.12.2023 10:00

Obligacje najlepsze dla ceniących bezpieczeństwo

Foto: Adobe Stock

W ciągu ostatnich czterech lat realną wartość naszych oszczędności zjadała wysoka inflacja. W szczytowym momencie (luty 2023 r.) wynosiła 18,4 proc. w skali roku. Od tamtego czasu systematycznie spada (6,5 proc. w listopadzie tego roku według wstępnych danych GUS). W sumie przez ostatnie cztery lata ceny detaliczne wzrosły o 38,9 proc.

Co ważne, w czasie gdy inflacja grubo przekraczała 10 proc., oficjalne stopy procentowe wynosiły maksymalnie 6,75 proc., a odsetki od lokat bankowych – najwyżej 10 proc. Po uwzględnieniu 19-proc. podatku Belki (od dochodów kapitałowych) rentowność najlepszych lokat nieco przekraczała 8 proc., a to oznacza, że w czasie najwyższej inflacji nie sięgała nawet połowy wskaźnika wzrostu cen. Zatem nawet lokata z maksymalną stawką przynosiła realną stratę na poziomie ok. 10 proc. w skali roku.

Parkiet

Gdyby nie podatek

Porównaliśmy wyniki, jakie można było osiągnąć w ciągu ostatnich czterech lat, lokując pieniądze w banku lub w obligacje oszczędnościowe i zestawiliśmy to z indeksami giełdowymi. Niestety, możliwości pokonania inflacji w tym czasie nie było.

Nawet obligacje czteroletnie indeksowane inflacją nie zapewniły utrzymania realnej wartości pieniędzy (dotyczy to też dziesięciolatek). Spadła ona przez cztery lata o ok. 10 pkt proc. Wynik byłby lepszy, gdyby nie podatek Belki. Co prawda nadal mielibyśmy realną stratę, ale wynosiłaby ona ok. 4 proc.

Zaznaczmy, że wyliczenia te dotyczą konkretnej serii (COI1123) i niewykluczone, że kolejne emisje mogłyby wypaść nieco lepiej. Oprocentowanie obligacji indeksowanych inflacją w niektórych okresach odsetkowych wynosiło ponad 19 proc. Takiego wyniku nie zapewniały żadne inne papiery skarbowe ani lokaty bankowe.

Czytaj więcej

Obfity rok na rynku obligacji dla inwestorów indywidualnych

Papiery indeksowane inflacją nie przyniosły realnego zysku również dlatego, że ich oprocentowanie ustala się na podstawie wzrostu cen z 12 miesięcy poprzedzających dany okres odsetkowy (też 12-miesięczny). Weźmy jako przykład czterolatki kupione w końcu listopada 2019 r. W drugim okresie odsetkowym (listopad 2020 – październik 2021) ich oprocentowanie wynosiło 4,45 proc., a inflacja 7,8 proc. W trzecim okresie odsetkowym było to odpowiednio: 7,15 i aż 17,5 proc. Sytuacja zmieniła się na korzystną dla oszczędzających, gdy wzrost cen zaczął hamować. W ostatnim czwartym okresie odsetkowym oprocentowanie obligacji wynosi 18,45 proc., a inflacja 6,5 proc.

Parkiet

Gdyby nie opłata za wykup przed terminem

Policzyliśmy także opłacalność inwestycji w papiery dziesięcioletnie przy założeniu, że po czterech latach przedstawiamy je do wykupu (taka możliwość jest przy wszystkich typach papierów oszczędnościowych). Ich oprocentowanie jest o 0,25 pkt proc. wyższe niż czterolatek (w pierwszym roku o 0,3 pkt proc.). Zatem przez cztery lata dostaniemy o ok. 1 proc. odsetek więcej. Jednak za wykup przed terminem zapłacimy 2 zł od sztuki. To powoduje, że w sumie opłacalność takiej inwestycji jest o nieco ponad 1 pkt proc. niższa w porównaniu z czterolatkami.

Oprocentowanie powiązane z inflacją mają też papiery rodzinne: sześcio- i 12-letnie. W ich przypadku odsetki są wyższe niż czterolatek i 10-latek, ale są one przeznaczone wyłącznie dla pobierających świadczenie 500+ (od stycznia 2024 r. 800+).

Ministerstwo Finansów oferuje w sumie sześć typów obligacji oszczędnościowych (plus papiery rodzinne). Oprócz cztero- i dziesięciolatek z oprocentowaniem indeksowanym inflacją są to obligacje trzymiesięczne i trzyletnie o stałym oprocentowaniu oraz roczne i dwuletnie ze stawkami powiązanymi ze stopą referencyjną NBP. Te ostatnie papiery są dostępne dopiero od połowy 2022 r., nie mogliśmy więc uwzględnić ich w wyliczeniach obejmujących cztery lata. Za to sprawdziliśmy opłacalność zakupu dwulatek (o symbolu DOS), które były w ofercie Ministerstwa Finansów do maja 2022 r. (wciąż są więc w portfelach Polaków). Oprocentowanie emisji sprzedawanych przed dwoma laty wynosiło zaledwie 1 proc. Przez cztery lata dochód netto z tych obligacji przekroczył nieco 5 proc.

Jeszcze mniej opłacalne okazały się papiery trzymiesięczne, których oprocentowanie wynosi teraz 3 proc. w skali roku. Nawet po uwzględnieniu kapitalizacji odsetek zysk osiągnięty przez cztery lata był poniżej 5 proc. (przy 38,9 proc. inflacji). Przypomnijmy, że w czasie pandemii przez siedem kwartałów obligacje te sprzedawano ze stawką 0,5 proc. w skali roku.

Czytaj więcej

Sporo przetasowań w wynikach funduszy polskich akcji

Dobre lokaty tylko dla sprytnych

Na tle najlepszych obligacji słabo wypadają lokaty bankowe. Według danych NBP ich przeciętne oprocentowanie wynosiło ostatnio 5–6 proc. w skali roku. Wprawdzie jeszcze niedawno można było upolować odsetki w wysokości 8 czy nawet 10 proc. (inflacja znacznie przekraczała wtedy 10 proc.), ale zazwyczaj były to promocje dostępne po spełnieniu warunków (najczęściej chodziło o wpłatę nowych środków, założenia konta, korzystanie z bankowości mobilnej). Poza tym na ogół były to oferty na krótkie terminy: trzy lub sześć miesięcy.

Warunek dotyczący „nowych środków” można próbować obejść, np. w odpowiednim czasie przelewając pieniądze na rachunek małżonka, by ten potem je przelał na nasze konto, albo sam założył lokatę z atrakcyjnymi odsetkami. Nie każdy ma jednak czas i ochotę na wykonywanie takich operacji. Dla większości oszczędzających dostępne są dużo niższe stawki.

Wyniki październikowych wyborów parlamentarnych mocno poprawiły nastroje inwestorów. Niektóre indeksy na warszawskiej giełdzie ustanowiły rekordy wszech czasów. Najszerszy (obejmujący najwięcej spółek), czyli WIG wzrósł od połowy października 2023 r. do połowy grudnia o ok. 20 proc.

Hossa jak zwykle jest zachętą do zainteresowania się inwestycjami w akcje, choć eksperci stale przestrzegają, że mało doświadczeni inwestorzy mogą wtedy wpaść w pułapkę, kupując akcje drogo. Najlepszą strategią jest systematyczne inwestowanie, bo wtedy cena zakupu zostaje uśredniona.

Niezłe wyniki funduszy

Kto słabo zna się na rynku kapitałowym, albo nie ma czasu na stałe śledzenie komunikatów ze spółek i informacji o tym, co się dzieje w gospodarce, może inwestować na giełdzie poprzez fundusze. Przez ostatnich pięć lat, według danych Analiz.pl, najwięcej zarobili posiadacze jednostek funduszy lokujących środki w akcje małych i średnich polskich spółek. Zarobili 67,9 proc. Dobre wyniki miały też fundusze akcji amerykańskich (przeciętnie 42,1 proc.). Nawet po odjęciu podatku Belki inwestorzy zyskali więcej, niż mogły zaoferować najlepsze obligacje indeksowane inflacją.

Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie sytuacja na parkiecie miała się szybko zmienić. Istnieje więc duża szansa, że w przeciwieństwie do obligacji, których oprocentowanie będzie spadać, wyceny wielu funduszy inwestujących w akcje w najbliższym czasie jeszcze wzrosną.

Warto jednak zwrócić uwagę, że przeciętne wyniki większości rodzajów funduszy z ostatnich pięciu lat są wyraźnie niższe niż stopa inflacji w tym okresie. A należałoby jeszcze uwzględnić podatek od dochodów kapitałowych i opłaty pobierane przez TFI. Poza tym nie można zapominać, że inwestycje giełdowe (również te za pośrednictwem funduszy) są dużo bardziej ryzykowne niż lokaty czy obligacje oszczędnościowe. Można na nich więcej zarobić, ale okresowo także sporo stracić.

Podatek Belki wciąż groźny

Niemały wpływ na wyniki wszystkich inwestycji ma podatek od zysków kapitałowych. W wielu przypadkach to on decyduje o tym, że rentowność inwestycji staje się realnie ujemna. Nowy rząd zapowiada częściową likwidację tej daniny, ale raczej szybko to nie nastąpi.

Już teraz można uniknąć tego podatku, jeśli inwestuje się za pośrednictwem indywidualnego konta emerytalnego (IKE) lub indywidualnego konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Takie rachunki można założyć w różnych instytucjach, w tym w TFI (fundusze inwestycyjne) czy w biurach maklerskich (samodzielne inwestycje na giełdzie). Można również mieć obligacyjne IKE albo IKZE (w PKO BP).

W uproszczeniu zwolnienie z podatku przysługuje wtedy, gdy pieniądze podejmujemy po ukończeniu 60 lub 65 lat. Wpłaty na konta są limitowane. W tym roku na IKE można przelać maksymalnie 20 805 zł a na IKZE 8322 (12 483 zł – osoby prowadzące działalność gospodarczą).

Pożądane zróżnicowanie portfela

W co inwestować? W akcje? Obligacje? A może poprzestać na lokatach bankowych? Większość doradców na tak postawione pytania odpowiedziałaby pewnie: najlepiej mieć w swoim portfelu wszystkiego po trochu, bo takie zróżnicowanie sprawia, że staje się on stabilniejszy. Okresowe straty z jednej części portfela mogą być kompensowane zyskami z innej części. Nawet ci, którzy zdecydowanie preferują bezpieczeństwo, powinni rozważyć zainwestowanie części oszczędności na giełdzie lub w fundusze akcji. Ale największy udział w takich mało ryzykownych portfelach powinny mieć obligacje skarbowe.

Obligacje
Papiery komercyjne czy skarbowe: kwestia perspektywy
Obligacje
Coraz trudniej o dwucyfrową rentowność na Catalyst
Obligacje
Jest już więcej optymizmu
Obligacje
Echo Investment wyemituje obligacje serii T na maks. 60 mln zł
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Obligacje
Obligacje dużych firm już zbyt drogie. Niskie premie mają swoją przyczynę
Obligacje
Rentowności obligacji w okolicach poziomów z wyborów