Wydawało się, że po środowym zrywie popytu, który sprawił, że WIG20 zyskał na wartości ponad 1 proc., w czwartek byki mogą w końcu zaatakować okrągły poziom 3000 pkt. Brakowało bowiem do niego około 20 pkt. I początek czwartkowej sesji faktycznie dawał nadzieję na to, że niewidziany od dawna poziom 3000 pkt zostanie w końcu zdobyty. Nic z tego. Inwestorzy i obserwatorzy rynkowi muszą się nadal uzbroić w cierpliwość.

Poranne wzrosty były zbyt małe, by WIG20 faktycznie dotarł do poziomu 3000 pkt. W szczytowym momencie zbliżyliśmy się na odległość około 10 pkt do tej wartości. Później do głosu zaczęły dochodzić jednak niedźwiedzie. Początkowo podaż była dość nieśmiała, jednak w miarę upływu czasu spadki na GPW zaczęły się pogłębiać. W połowie dnia WIG20 był już ponad 1 proc. pod kreską. Na usprawiedliwienie naszych byków warto jednak dodać, że ruch spadkowy pokrywał się z tym, co działo się na innych europejskich rynkach, gdzie również po pierwszych wzrostach, przyszła przecena.

Czytaj więcej

Złoty oddał poranne zyski

Wall Street znów pokazuje moc

Zupełnie inne nastroje panowały za to na Wall Street, gdzie od początku dnia wyraźną przewagę mieli kupujący. Motorem napędowym wzrostów na rynku amerykańskim są świetne wyniki najważniejszych spółek. Fakt ten oraz czwartkowy rozdźwięk między zachowaniem indeksów w Europie oraz w Stanach Zjednoczonych każe po raz kolejny zastanowić się, czy kapitał, który nie tak dawno płynął do Europy, nie wykonał znów zwrotu w kierunku rynku amerykańskiego.

WIG20 ostatecznie czwartkową sesję zakończył 1,1 proc. pod kreską. Na minusie były także średnie i małe firmy. mWIG40 spadł 0,7 proc., a sWIG80 0,4 proc. W gronie największych spółek rozczarował przede wszystkim KGHM. Akcje tej spółki zostały przecenione o 4,2 proc. Wiązać to można m.in. z gigantyczną przeceną miedzi na rynku amerykańskim po tym, jak Donald Trump wykonał kolejny zwrot w sprawie ceł na miedź. Warto jednak przypomnieć sobie, że kiedy cła na miedź były ogłaszane, a surowiec mocno zyskiwał w USA, pozytywna reakcja akcji KGHM była symboliczna i krótkotrwała. I gdzie tu sprawiedliwość?