„Szokujące” prognozy – to się klika. Czy dla szeroko rozumianej mieszkaniówki ma pan taką?
2026 r. będzie z pewnością rokiem walki cenowej między deweloperami, ale także między rynkiem wtórnym, który jest często pomijany w dyskusjach, a jest bardzo ważnym elementem polskiego krajobrazu i mamy tu do czynienia z wieloma ciekawymi tendencjami, często z obniżkami cen, które są jeszcze większe niż na rynku pierwotnym.
Na rynku pierwotnym oferta jest na rekordowych poziomach, a na wtórnym?
Obecnie podaż jest większa niż w zeszłym roku, ale nie są to tak szokujące poziomy, jak na rynku pierwotnym. Na pierwotnym zwraca się uwagę na czas wyprzedaży oferty, który jest bardzo długi. Na rynku wtórnym transakcję zawiera się średnio 3-4 miesiące po umieszczeniu ogłoszenia, w zależności od lokalizacji. Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę mieszkań, którą konsumenci mają do wyboru, to jest to całkiem dobry czas.
Na rynku wtórnym mamy do czynienia z bardzo zróżnicowaną strukturą sprzedaży. Teraz schodzą mieszkania oddane do użytku w ostatnich latach, które nie wymagają remontu. Często mówi się, że pokolenia, które kupują obecnie mieszkania, nie chcą wchodzić do lokali, które po zakupie wymagają jeszcze jakichś nakładów – więcej niż ewentualnie delikatnego odmalowania. Takie osoby wolą zapłacić więcej za mieszkanie, ale później mieć spokój. Dlatego myślę, że rynek flipperów, czyli osób, które kupują mieszkania, remontują je i sprzedają z zyskiem, będzie miał się dobrze, bo jest na to popyt.
Krążą miejskie legendy, że rynek wtórny to w bardzo dużym stopniu mieszkania całkiem nowe, kupowane kilka lat temu jako parkowanie oszczędności. To prowokuje dyskusje o podatkach od posiadania „nadmiarowych” lokali czy pustostanów. Czy można oszacować, jaki jest udział w rynku wtórnym lokali starszych i nowszych, czyli 5-10-letnich?
To jest całkiem duży odsetek, w zależności od lokalizacji sięgający nawet 20 proc. całej sprzedaży. Dzieje się tak dlatego, że nieco inaczej podchodzimy do zakupu mieszkania niż nasi rodzice. Oni kupowali i żyli w tym mieszkaniu 30-40 lat. Obecnie dosyć często przeprowadzamy się. Pierwsze mieszkanie, które kupujemy, jest na miarę naszych możliwości, czyli niewielkie, dwupokojowe. Kiedy powiększa się gospodarstwo domowe, kupujemy większe mieszkanie, więc jest sporo transakcji dotyczących mieszkań poniżej 10 lat. Takie lokale są bardzo chętnie nabywane, bo w zasadzie nie wymagają remontów, są zbudowane według nowych technologii, na nowych osiedlach – a więc różnią się od wielkiej płyty.