O ile nowy rok deweloperzy rozpoczęli z przytupem, to według szacunków GUS, w lutym rozpoczęli budowę 9,88 tys. mieszkań, o 20 proc. mniej niż w styczniu i o prawie 7 proc. mniej rok do roku. Ostatni raz mniej niż 10 tys. wskaźnik osiągnął w postcovidowym czerwcu. Z uwagi na mocny styczeń, po dwóch miesiącach br. wynik to 22,3 tys. lokali, o 8 proc. więcej niż rok wcześniej.
Deweloperzy uzyskali za to w lutym pozwolenia na budowę 18,1 tys. lokali, o 53 proc. więcej niż rok wcześniej i o 22 proc. więcej niż w styczniu. Po dwóch miesiącach firmy miały zielone światło na postawienie 33 tys. lokali, o 42 proc. więcej niż rok wcześniej.
Duże apetyty
Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu Rynekpierwotny.pl twierdzi, że kilkuprocentowy spadek liczby mieszkań, których budowa ruszyła w lutym, można ocenić w kategorii normalnej przedwiosennej korekty. Podkreśla, że uzyskane w lutym pozwolenia to jeden z najwyższych wyników w historii. O ile nadzwyczajna kumulacja w grudniu (rekordowe ponad 25 tys. lokali) była tłumaczona chęcią zdobycia zgody przed wejściem nowych norm budowalnych od 2021 r., to lutowy wysoki wynik, przy wciąż trudnej sytuacji pandemicznej, może być interpretowany tak, że deweloperzy są bardzo optymistycznie nastawieni co do koniunktury i popytu. Ekspert uważa jednak, że w tym roku trudno się spodziewać, by sprzedaż wróciła do poziomów sprzed pandemii.
Również Bartosz Turek, analityk HRE Investments uważa, że spadek aktywności deweloperów w zakresie oferty nie jest znaczący w porównaniu z analogicznym miesiącami poprzednich lat. Co więcej, dużo wydawanych pozwoleń sugeruje spore apetyty deweloperów, jeśli chodzi o 2021 r.
- Oczywiście, dane o pozwoleniach odznaczają się dużą zmiennością, do tego spora część wydanych pozwoleń nie przekłada się potem na rozpoczynane inwestycje. Jednak utrzymujące się od czterech miesięcy dobre dane na temat pozwoleń mogą sugerować, że firmy te szykują się na wysoki popyt na mieszkania. Alternatywnie jest to efekt nadrabiania zaległości z roku ubiegłego – komentuje Turek.