Bank PKO BP w zasadzie nie przyjmuje od początku roku depozytów klientów indywidualnych. Dokładnie mówiąc: żadnych poza trzymiesięcznymi z oprocentowaniem 0,01 proc. No i zostały konta oszczędnościowe. Oprocentowanie? Dla osób powyżej 18. roku życia 0,2 proc. dla kwot poniżej 10 tys. zł, 0,1 proc. – od 10 tys. zł poniżej 50 tys. zł, 0,05 proc. – od 50 tys. zł poniżej 200 tys. zł, 0,01 proc. – od 200 tys. zł.
Ten bank, największy w Polsce, może sobie na taki ruch pozwolić. Na koniec III kwartału stosunek kredytów do depozytów wynosił 76 proc. Na dodatek lokaty terminowe stanowiły jedynie 19,2 proc. całości depozytów ogółem – w całym systemie bankowym było to 21,2 proc. Banki ograniczają napływ oszczędności ludności i lokat firmowych – dla tych ostatnich niektóre już wprowadziły ujemne oprocentowania. Dzięki temu poprawiają swoje wyniki odsetkowe, co ważne również dlatego, że w okresie pandemii znacznie zmniejszyła się dynamika akcji kredytowej. A na dodatek prezes NBP Adam Glapiński nie wyklucza obniżki stóp procentowych – teraz chyba już do poziomów ujemnych. Trudno przypuszczać, żeby Polacy chcieli dopłacać do swoich lokat. Można się zatem spodziewać ucieczki oszczędności z banków. Nie na tyle szybkiej, żeby zagrozić płynności, ale być może mającej od razu wpływ na dalsze zmniejszenie wypłat odsetek, co byłoby ratunkiem przy taniejących kredytach.