10 mld zł rano i ponad miliard w popołudniowej dogrywce. Tyle zainwestowali kupujący obligacje na środowym przetargu. Chętnych było na ponad 17 mld zł, więc mimo aukcji dodatkowej, na rynku pozostało sporo niezaspokojonego popytu. Inwestorzy grają na kolejne obniżki stóp procentowych i dobierają stałokuponowych obligacji.
Część analityków nie wierzyła w październikowe cięcie, a gołębi ton prezesa NBP był dla nich zaskoczeniem, więc trochę pachnie nadrabianiem zaległości. Na ubiegłotygodniowej konferencji prezes Glapiński zasugerował, że stopy mogą spaść do poziomu 4,00 proc. lub niżej, a we wtorek podbił taki scenariusz profesor Dąbrowski – wskazany przez prezydenta Dudę do zasiadania w RPP jej członek. Popyt na obligacje wspiera też zaplanowany na przyszły tydzień wykup obligacji serii OK1025 oraz płatność kuponów od październikowych serii. Razem to ponad 25 mld zł. Tymczasem tegoroczny deficyt, mimo że rekordowo wysoki, został już sfinansowany. Dodatkowo konsekwentnie spadają rentowności na rynkach bazowych. W obawie o eskalację wojen handlowych rośnie ryzyko twardego lądowania światowej gospodarki i oczekiwania na łagodzenie polityki pieniężnej za oceanem.
Sytuacja na amerykańskim rynku pracy wygląda gorzej, co zauważył ostatnio wprost Jerome Powell. Utrwalił więc oczekiwania na niższe stopy. Dolarowe kontrakty terminowe wyceniają, że w horyzoncie roku stopy dolarowe spadną nawet o 100 pkt. bazowych. Prezydent Trump jest zdeterminowany, by zrealizować ten scenariusz.