Wyhamowanie presji płacowej i niższy od prognoz odczyt inflacji zwiększyły prawdopodobieństwo kolejnych obniżek stóp procentowych.
Zeszły tydzień rozpoczął się od publikacji danych dotyczących wyraźnego wyhamowania dynamiki wynagrodzeń. W październiku płace wzrosły o 6,60 proc. rok do roku, podczas gdy rynek oczekiwał 7,30 proc. To kolejny sygnał, że powoli zbliżamy się do punktu, w którym presja płacowa przestaje generować dodatkową presję inflacyjną. W październiku ceny towarów wzrosły o 1,70 proc. rok do roku, a ceny usług o 5,60 proc., co w dużej mierze wynikało właśnie z przenoszenia na konsumentów wyższych kosztów pracy.
Zaskoczył również szybki szacunek inflacji konsumenckiej opublikowany przez GUS. Według wstępnych danych, inflacja CPI w październiku wyniosła 2,40 proc. w ujęciu rocznym względem oczekiwań na poziomie 2,60 proc.
Co więcej, w listopadzie osiągnęliśmy cel inflacyjny – i to przy mocnych danych z realnej gospodarki: PKB za III kwartał w ujęciu rocznym wyniosło 3,8 proc. r/r, a sprzedaż detaliczna w październiku wzrosła o 5,50 proc. r/r.
W reakcji na te dane rynek zaczął wyceniać kolejne, nadchodzące obniżki stóp procentowych. W ciągu tygodnia rentowności na długości całej krzywej spadły o około 20 pb. Większość analityków oczekuje, że w środę poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej o kolejnej – już szóstej w tym roku – obniżce stóp procentowych. Dotychczasowe obniżyły stopy o 150 pkt. baz.