Przed zamknięciem

Publikacja: 21.11.2007 14:51

Nie będzie pewnie wielkim błędem jeśli założymy, że wczorajszy wzrost w

końcówce sesji wzbudził nadzieję znacznej liczby posiadaczy długich

pozycji. Nadzieję, która jest chyba jedynym czynnikiem, który w tej chwili

trzyma graczy przy tych długich pozycjach. Przebieg notowań w ostatnich

tygodniach raczej do gry na wzrost cen nie zachęca.

Wspomniani wyżej chętni do gry na wzrost cen musieli się rozczarować, gdyż

końcówka wtorkowej sesji nie była jeszcze początkiem tego, czego byki

oczekują. Rynek nie wraca do wzrostów. Można powiedzieć, że tym razem

przeszkodziła słabość rynków azjatyckich, ale to tylko pokrętne

tłumaczenie. Owszem, spadek w Azji mógł mieć (i miał) wpływ na poziom

notowań na początku sesji, ale wszyscy dobrze wiemy, że jak rynek ma

ochotę iść w którąś stronę, to po prostu idzie, a chwilowe wahnięcie cen

na początku dnia szybko jest niwelowane. Dziś do takiej niwelacji nie

doszło. Zaczęliśmy notowania na minusach i na minusach je kończymy. Brak

poważniejszych zmian wycen na rynku to już norma w tym tygodniu. Jutro

zapewne pod tym względem nie będzie lepiej. Ameryka będzie świętować, a to

zwykle nie sprzyja aktywności.

Zwykle nie sprzyja, ale nie znaczy to, że mamy w ogóle zbagatelizować cały

dzień. Obecność na rynku to permanentna obserwacja jego zmian. Tu niczego

nie ma pewnego na 100 proc. Prawdopodobnie niewiele się wydarzy, ale

prawdopodobnie to nie znaczy na pewno. Czasem zdarza się, że nasi

inwestorzy wykorzystują takie "ciche" dni do mocnego podniesienia wycen.

Spodziewana niska aktywność w tym pomaga. Pytanie, czy taki ruch można

uznać za ważny z punktu widzenia analizy technicznej.

Komentarze
Wakacyjne uspokojenie
Komentarze
Popyt dopisuje
Komentarze
Inwestorzy nadal dopisują
Komentarze
Bitcoin z rekordami
Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem