Wczorajsza sesja rozpoczęła się od awarii, jak na 13 przystało. Trzy godziny opóźnienia nie wpłynęły jednak na obrót. Co ciekawe, po tej krótkiej sesji mamy wynik, który byłby znaczący także w normalny dzień. 1,5 mld złotych to już jest coś, nad czym można się pochylić. Tym bardziej że "wykręcone" w nieco ponad cztery godziny.Obrót znaczący, a ceny? W przypadku wczorajszych zmian cen można zwrócić uwagę na dwa wydarzenia. Po pierwsze, notowania zakończyły się na plusach, co należy uznać za sygnał optymistyczny. Po drugie, pokonany (chwilo, ale jednak) został poziom wtorkowego maksimum, co oznacza, że popytowi udało się zanegować wymowę wtorkowej przeceny. Ogólnie więc chyba nieźle.

Sprawa nie jest jednak aż tak oczywista. Plusy na koniec wprawdzie były, ale notowania zakończyły się pod poziomem otwarcia, co może zostać odebrane jako sygnał mniejszej jednak siły kupujących. Pytanie, czy taka sytuacja miałaby miejsce, gdyby sesja wystartowała normalnie. Wtedy zapewne notowania nie rozpoczęłyby się skokiem cen o ponad 50 pkt, a więc i łatwiej byłoby popytowi bronić poziomu startu. Druga strawa to wspomniana negacja wtorkowej przeceny. Faktycznie miała miejsce, ale co z tego, skoro chwilę później mieliśmy trzecią w ostatnich dwóch tygodniach przecenę. Do trzech razy sztuka? Podaż i tym razem nie przekonała do siebie większości, co sprawiło, że w końcówce dnia ceny zdołały nieco odrobić. Tym samym ten optymistyczny obraz dnia, taki optymistyczny nie jest.

Pytanie, czy to coś zmienia? No właśnie, to niczego nie zmienia. Nijaki obraz wczorajszych wahań, które każdy może sobie interpretować, jak mu się rzywnie podoba, potwierdzają tylko starą prawdę, że wahaniami cen w ramach konsolidacji nie ma sensu się przejmować. Dopóki kreślony jest trend boczny, wystarczy się tylko przyglądać. Reagować i wyciągać wnioski można dopiero, gdy ceny opuszczą konsolidację. Jak już wiemy, od góry konsolidację ogranicza szczyt na 2198 pkt czy po prostu poziom 2200 pkt. Od dołu wsparciem można uznać poziom 2000 pkt. Zatem dopóki ceny są między tymi poziomami, roztrząsanie zmian nastrojów graczy mija się z celem, bo konsolidacja ma to do siebie, że właśnie w jej ramach nastroje się zmieniają. Grunt to złapać moment, gdy z tego chaosu wykluje się coś bardziej trwałego.