Myślę, że nie tylko mnie zżerała ciekawość, z czym faktycznie mieliśmy w środę do czynienia. Czy była to tylko pojedyncza akcja oddalająca zagrożenie wyjściem z konsolidacji w dół, czy też popyt, jaki podbił mocno ceny ma poważniejsze zamiary, a środowy strzał jest tylko wstępem do akcji, której częścią jest opuszczenie konsolidacji górą? Wczoraj mieliśmy się o tym przekonać. Wiadomo było, że podaż po takim szybkim wzroście cen będzie większa i jeśli popyt chce coś ugrać, to musi sobie z nią poradzić. Cofnięcie cen już następnego dnia po wystrzale byłoby kiepskim sygnałem. Zatem zadaniem minimum dla popytu było utrzymanie cen z otwarcia.

Udało się. Poziom cen z początku sesji nie tylko został utrzymany, ale w końcowej fazie sesji nawet przetestowany, ale słabsza tym razem podaż nie zrobiła bykom większej krzywdy, co zaowocowało powiększeniem skali zwyżki w ostatnich minutach notowań. O ile więc sprawa wczorajszego testu wydaje się jasna i można teraz oczekiwać poważnej próby walki w okolicy szczytu tegorocznego wzrostu, to nadal zagadką jest, w co gra obecnie popyt.

Tu sprawa już taka jasna nie jest. Można powiedzieć, że nie ma co sprawy roztrząsać, bo skoro jest ktoś, kto kupuje, to tylko należy się z tego cieszyć, bo przecież mamy nastawienie pozytywne. W gruncie rzeczy faktycznie może nie należy dzielić włosa na czworo i cieszyć z tego, że rynek idzie w kierunku pożądanym przez grających na zwyżkę cen. Problem w tym, że mamy także świadomość, że obecna fala wzrostu nie będzie trwała wiecznie. Wyjście nad poziom 2200 pkt sprawi, że wielkość odbicia liczonego od lutowego dołka zacznie przybierać rozmiary wyjątkowe. Wzrost o 100 czy może nawet 200 pkt jest możliwy, ale dalsza zwyżka stoi już pod wielkim znakiem zapytania.

Znowu powraca tu pytanie, czy obecnie mamy szansę powtórzyć rajd cen z 1995 roku? Jeśli nawet, to i w tym wypadku należałoby oczekiwać większej korekty, która mogłaby się rozpocząć wczesną jesienią. Historia dotychczasowych zmian na naszym rynku nie daje wielu argumentów za tym, by spodziewać się pokonania poziomu 2400 pkt. Jeśli tak, to obecne zakupy raczej nie są nastawione na średni termin, bo potencjał wzrostu jest ograniczony do ok. 10 proc. ponad górne ograniczenie konsolidacji. Zatem im bardziej imponujący wzrost, tym bardziej może być on podejrzany.