Piątkowe notowania można było uznać za przełom. Nie w sensie długoterminowym, ale przynajmniej w średnim terminie. W końcu doszło do wybicia wykresu cen poza obszar ponadmiesięcznej konsolidacji. Potwierdził się tym samym panujący od wielu miesięcy trend wzrostowy, ale to akurat jest mniej ważne. Ważne jest, że rynek po miesiącu wahań ponownie wybrał jakiś kierunek. Tym samym gracze trzymający się tendencji mogli ponowie zainteresować się tym, co się dzieje na rynku. Były więc podstawy do tego, by po takim jak piątkowe wydarzeniu odnotować wzrost aktywności.
Faktycznie początek sesji był pod tym względem obiecujący. Dwie godziny notowań przyniosły wprawdzie małą rozpiętość wahań, ale spory obrót, co dawało nadzieję, i rozpiętość wkrótce wzrośnie. Okazało się jednak, że zamiast kontynuacji aktywności rynek zgasł. Obrót niemal zamarł, a rozpiętość wahań nie powiększyła się znacząco. W końcówce dnia sytuacja nieco się polepszyła, ale nie tak, by wpłynąć na całościową, raczej mało przychylną ocenę przebiegu notowań.
Z technicznego punktu widzenia wzrost cen jest oczywiście zrozumiały i uzasadniony i nie ma na razie powodów, by zmieniać jakiekolwiek parametry związane z nastawieniem do rynku. Niska aktywność pozostawia jednak pewien niesmak. Nie mówię tu już o książkowym braku potwierdzenia nowych maksimów, bo to widać jak na dłoni. Tu można byłoby się także przyczepić do braku wzrostu LOP. Zatem o co chodzi?Chodzi o to, że po wystrzale na nowe maksima rynek, jeśli ma być uznany za silny, powinien potwierdzić te maksima nie tylko wzrostem cen, ale także zwiększoną aktywnością graczy, gdyż wskazywałoby to, że pojawia się nowy kapitał przyciągnięty sygnałem technicznym.
Wtedy potencjał dalszego ruchu byłby utrzymany. Brak tego nowego kapitału każe rozważyć scenariusz, że za wzrostem cen nie stoi rzesza nowych graczy, ale kapitał dość wąskiej ich grupy, i jeśli ta grupa przestaje kupować, to rynek gaśnie. Na razie podaż jeszcze nie testuje tej możliwości, ale kto wie, czy wkrótce do takiego sprawdzianu nie dojdzie. Do tej pory popyt sobie ze sprawdzianami radził. Nie było przecież tak łatwo podnieść ceny na nowe maksima trendu. Jednak im wyżej zajdziemy, tym większego wysiłku wymagają kolejne sprawdziany, a wczorajsza sesja podaje siły popytu w wątpliwość.