Co do regularnej sesji w Stanach, to wiele powiedzieć nie można. Niewiele się wydarzyło, a zmiany cen okazały się zbyt małe, by móc wyłapać jakiś jeden czynnik, który wpłynął na to, że skala spadku indeksów była niewielka. Wartym uwagi jest fakt wzrostu cen w drugiej części dnia, który to wzrost obecnie jest przedłużony przez zwyżkę cen w ramach handlu elektronicznego. To m.in. wpływa na poprawę nastrojów w Europie.

Jeśli chodzi o dane makro to oczywiście nie mogło nie zostać zauważone, że wzrosła mocniej od prognoz wartość wskaźnika ISM Chicago. To samo w sobie jest pocieszające i pewnie jest to jakiś czynnik, który pozwala oczekiwać niezłej wartości wskaźnika ISM dla amerykańskiego przemysłu (dziś publikowany), ale są pewne obiekcje co do tego, jakie to może mieć konsekwencje. Ostatnia zmiana wskaźnika aktywności przemysłu w rejonie Chicago ma swoje źródło także w tym, że fabryki przemysłu samochodowego miały nieco lepsze czasy za sprawą programu „gotówka za gruchota”. Jak wiemy, program się już zakończył, a więc i impuls z niego płynący mamy już za sobą. Można się więc obawiać, czy to polepszenie będzie miało szansę na kontynuację.

Dziś wracają do gry gracze operujący za pośrednictwem Londynu. Można oczekiwać z tego powodu większej od wczorajszej aktywności. Poza tym mamy w planie publikację wskaźników PMI dla Polski i całej strefy euro, co także może odbić się na aktywności graczy. Tylko z technicznego punktu widzenia dziś zapewne wielkiej zmiany nie będzie. Wparcia pozostają relatywnie daleko i jest małe prawdopodobieństwo by dziś były testowane.