Druga w tym tygodniu sesja nie różniła się wiele od pierwszej. Nie mówię tu o szczegółach jak brak porannego strzału cen, ale poziomie zmienności w ciągu dnia oraz niskiej aktywności graczy. W tej sytuacji trudno poważnie podchodzić do tego, co się wydarzyło w ciągu tych kilku godzin, bo zmiany cen nie poparte obrotem nie mają aż tak dużej wagi.

Oczywiście, tak jak w poniedziałek ceny cały dzień nie kreśliły konsolidacji, tak i wczoraj ruch boczny nie trwał od otwarcia do zamknięcia. Wczoraj ciekawiej było pod koniec dnia, gdy ceny wybiły się z trendu bocznego dołem. Trudno do tego wydarzenia podchodzić z entuzjazmem. Nie chodzi nawet o kierunek tej zmiany, bo jest to sprawa wtórna, ale faktem jest, że spadek cen nie wywołał znaczącej zmiany w wielkości obrotu. Poza tym nie może umknąć naszej uwadze to, że sytuacja miała miejsce znacząco powyżej poziomu wsparcia, a więc znaczenie tej zmiany dla graczy operujących w średnim terminie jest niewielkie. Z tego punktu widzenia ważniejsze wydaje się to, co dzieje się w okolicy wsparć.

Ostatnio ceny się odbiły od okolic 2100 pkt, a więc od poziomu wsparcia w postaci luki hossy z 20 sierpnia. Samo odbicie nie jest jeszcze zbyt imponujące, ale dzięki temu, że w ogóle się pojawiło, wspomniana luka zyskała na znaczeniu. Można powiedzieć, że pierwszy chrzest ma już za sobą, a to sprawia, że wynik kolejnej próby można uznać za bardziej wiarygodny. W tym wypadku sytuacja jest poparta linią trendu pociągniętą po szczytach letniej konsolidacji, która teraz "robi za wsparcie". Tak się składa, że biegnie ona obecnie w okolicy wspomnianej luki, a więc zarówno jest dla tej luki pomocą, ale jednocześnie potwierdzi istotność ewentualnego zejścia cen niżej.

Dzięki wczorajszej zwyżce rynek zbliżył się do okolic wahań szczytowych, jakie miały miejsce w ostatnich dniach sierpnia. Dalszy wzrost, jeśli ma nastąpić, będzie wymagał od popytu poważniejszego zaangażowania. Pokazała to wczorajsza końcówką. Mizerne zakupy być może jedynie podtrzymają ceny, a pewnie i tak nie na długo, bo bierność popytu może być szybko wykorzystana przez podaż. Tym samym, jeśli kupujący w miarę prędko nie wezmą się do roboty, to wkrótce będziemy obserwować kolejny test wsparcia. Tym razem na długą konsolidację chyba liczyć nie można. Przecież dopiero jedną zakończyliśmy.