Niewiele. Nadal będziemy obserwować wydarzenia na rynku w odniesieniu do dołka z ubiegłego czwartku. Wczoraj niewiele zabrakło do testu tego poziomu. Dziś ponownie jest na tyle blisko, że biorąc pod uwagę średnią dzienną zmienność, należy liczyć się z możliwością testu poziomu 2320 pkt. Tuż pod nim znajdują się ważne wsparcia, a więc można oczekiwać, że aktywność popytu będzie widoczna.
Co do sesji w USA to przeważa czynnik makro. Nie jest to szczególne dziwne, gdyż wczoraj pojawiło się kilka publikacji. Znamienne, że część była lepsza od prognoz, a część gorsza, co ułatwiało zadanie komentatorom. Gdy ceny rosły uwypuklało się lepsze dane o produkcji przemysłowej w listopadzie. Gdy ceny słabły na pierwszy plan wysuwano wyższą dynamikę PPI i rozczarowujący wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku. Jako że sesja zakończyła się lekkimi spadkami wygrał wariant obaw o inflację.
Wariant naciągany, co zapewne dziś zostanie udowodnione w komunikacie po posiedzeniu FOMC. Wczorajsza publikacja PPI nie jest jeszcze sygnałem narastającej presji cenowej na poziomie konsumentów. Do tego na razie jest jeszcze daleko. Ta presja zapewne się pojawi, ale jeszcze nie teraz. Luźna polityka pieniężna wyda swój owoc. Dziś oczekuje się, że stopy pozostaną na dotychczasowym poziomie. Aktualne prognozy mówią o możliwości podniesienia kosztu pieniądza najwcześniej w ostatnim kwartale przyszłego roku. Zapewne już wcześniej będą czynione ruchy przygotowujące rynek na taki krok. Sam rynek będzie zapewne już na to gotowy i jest mało prawdopodobne, by władze monetarne miały kogokolwiek zaskoczyć. Co do treści dzisiejszego komunikatu to nie powinna się ona wiele różnić od treści komunikatu po poprzednim posiedzeniu. Ocena rynku pracy nie zmieni się diametralnie po jednej publikacji pocieszających danych. Wymowa będzie raczej w dotychczasowym gołębim tonie, co raczej powinno cenom akcji pomóc.