Gwarantowana poprawa wyników

Niezależnie od tego, jak mocno zwiększyły się zyski amerykańskich spółek w I kwartale 2010 r., ta poprawa wyników została już zapewne zdyskontowana w wycenach akcji

Publikacja: 10.04.2010 02:03

Grzegorz Siemionczyk

Grzegorz Siemionczyk

Foto: PARKIET

Sezon publikacji raportów za I kwartał tego roku przez amerykańskie spółki ruszy na dobre w poniedziałek. Tradycyjnie za jego początek uważa się dzień, w którym wyniki przedstawia producent aluminium Alcoa. Analitycy przewidują, że w minionych trzech miesiącach koncern poprawił wyniki na fali rosnących cen surowców. Po stracie blisko 500 mln USD w I kwartale 2009 r. tym razem zarobił przypuszczalnie 112 mln USD netto (321,4 mln zł).

Zdecydowana poprawa wyników jest prognozowana dla niemal wszystkich spółek objętych szerokim indeksem S&P 500. Pod pewnym istotnym względem Alcoa się jednak wyróżnia: jej akcje od początku roku straciły ponad 9 proc., podczas gdy S&P 500 zyskał około 7,6 proc. W efekcie, jeśli aluminiowy gigant spełni lub przebije oczekiwania analityków, jego notowania zapewne się odbiją. Tymczasem szeroki rynek w dużej mierze zdyskontował już oczekiwaną poprawę wyników spółek, więc sezon ich publikacji nie będzie koniecznie paliwem dla dalszych zwyżek.

[srodtytul]Powtórki z IV kwartału nie będzie[/srodtytul]

Ostatnie trzy miesiące 2009 r. były dla amerykańskich spółek okresem odrodzenia. Po czterech kwartałach pogarszających się wyników po raz pierwszy nastąpiła wówczas ich poprawa. I to spektakularna, bo firmy objęte indeksem S&P 500 łącznie zarobiły w IV kwartale 2009 r. 158 mld USD netto, po stracie 161 mld USD rok wcześniej. Kołem zamachowym tych zwyżek były głównie instytucje finansowe, które rok wcześniej notowały rekordowe straty.

Jak wynika z danych agencji Bloomberga, analitycy spodziewają się, że w I kwartale zyski spółek z S&P 500 w przeliczeniu na akcję średnio wzrosną o ok. 30 proc. rok do roku. W zależności m.in. od metod uśredniania zysków, inne firmy analityczne mają nieco odmienne oczekiwania. Thomson Reuters oczekuje, że wyniki zwiększą się o 37 proc. (długoterminowa średnia to 7–8 proc.). Zacks Investment Research szacuje, że będzie to 22,4 proc. Największe wrażenie robią przewidywania agencji Standard & Poor’s, która oczekiwaną dynamikę zysków spółek waży ich kapitalizacją. W tym ujęciu, które teoretycznie najbardziej nadaje się do oceny, czy indeksy akcyjne już zdyskontowały oczekiwany wzrost zysków, wyniki mogły poprawić się nawet o 70 proc.

[srodtytul]Porównania mogą być mylące[/srodtytul]

Na porównania zysków rok do roku trzeba jednak patrzeć ostrożnie, zwłaszcza w okresie, gdy gospodarka USA przechodzi rekonwalescencję po najgłębszych zawirowaniach od dekad. Pod względem wyników spółek I kwartał 2009 r. był drugim najgorszym (po IV kwartale 2008 r.) w czasie kryzysu. Firmy tworzące S&P 500 łącznie zarobiły wówczas zaledwie 80 mld USD netto, 45 proc. mniej niż rok wcześniej. Poprawa zysków w I kwartale tego roku będzie więc w dużej mierze tzw. efektem niskiej bazy. W tej sytuacji lepszy obraz kondycji spółek może dać to, jaki ich odsetek przebije oczekiwania analityków (oczekiwania są kształtowane m.in. przez zapowiedzi przedstawicieli firm, którzy na ogół wolą podawać ostrożne prognozy; w efekcie nawet w najbardziej dramatycznym okresie kryzysu pozytywnie zaskakiwało ponad 60 proc. spółek).

W ostatnich trzech kwartałach 2008 r. wskaźnik ten przekraczał 72 proc., co było jednym z czynników napędzających zwyżki notowań na Wall Steet. Teraz może być podobnie. Zdaje się na to wskazywać niewielka w ujęciu historycznym liczba ostrzeżeń wydanych przez spółki z S&P 500 przed ogłoszeniem wyników. Do końca marca takich komunikatów było 70, o 30 proc. więcej niż ogłoszeń o pozytywnym wydźwięku. W przededniu sezonu publikacji raportów za IV kwartał różnica ta wynosiła 50 proc. (na korzyść tych pierwszych), a długoterminowa średnia przekracza 100 proc.

[srodtytul]Wzrost wolniejszy, ale zdrowszy[/srodtytul]

Nawet jeśli dynamika zysków była w I kwartale niższa niż w poprzednim, tym razem będzie zapewne zdrowsza. O ile w IV kwartale 2009 r. nominalny PKB zwiększył się w USA o 0,8 proc. rok do roku, trzy miesiące później było to już według prognoz około 3 proc. Ożywienie gospodarcze – szczególnie w sferze wydatków konsumpcyjnych – przełoży się na dynamikę przychodów spółek. Analitycy spodziewają się, że obroty firm z S&P 500 w I kwartale zwiększyły się, średnio rzecz biorąc, o 5–10 proc. rok do roku.

Jak jednak twierdzi Bill Stone, strateg z PNC Wealth Menagement, nie uwzględniając sektora finansowego oraz spółek użyteczności publicznej, wzrost przychodów może przekroczyć 12 proc., podczas gdy w IV kwartale było to 4,5 proc. Oznacza to, że tym razem poprawa średnich wyników firm z S&P 500 nie będzie tylko skutkiem cięcia kosztów ani też wyłącznie zasługą banków. – Wzrost zysków instytucji finansowych nie będzie w I kwartale zaburzał obrazu tak jak w IV kwartale – wskazuje Dirk van Dijk, główny strateg akcyjny Zacks. Według Stone’a po wyłączeniu sektora finansowego zyski spółek z S&P 500 poprawiły się w pierwszych miesiącach roku o 27 proc.

Dane agencji Bloomberga wskazują, że spośród dziesięciu sektorów reprezentowanych w S&P 500 spadek zysków – według szacunków odpowiednio o 15 i 3 proc. – odnotowały w I kwartale wyłącznie spółki telekomunikacyjne i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej.

Największe odbicie zysków – o 140 proc. – odnotowały przypuszczalnie spółki surowcowe (bez energetycznych). Na drugim miejscu powinien się znaleźć sektor, do którego zalicza się spółki usługowe, detalistów oraz producentów dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku (78 proc.), na trzecim zaś sektor finansowy (75 proc.), głównie za sprawą ubezpieczycieli. Wyniki spółek technologicznych poprawiły się według szacunków o ponad 53 proc. W tej grupie wyróżniać się ma branża półprzewodników (do tej grupy zalicza się m.in. producentów mikroprocesorów AMD i Intel), w której można się spodziewać nawet 16-krotnej zwyżki zysków.

Analitycy wskazują ponadto, że we wszystkich sektorach, dla których I kwartał był lepszy niż rok temu, dobrze wypadną firmy o dużej ekspozycji na rynki zagraniczne. Z jednej strony wynika to z faktu, że motorem ożywienia w światowej gospodarce są wschodzące gospodarki Azji, z drugiej zaś z tego, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku dolar był, średnio rzecz biorąc, o 7 proc. słabszy wobec walut głównych partnerów handlowych USA niż rok wcześniej.

– Choć wyniki spółek zapewnie nie rozczarują inwestorów, może ich rozczarować reakcja rynku – ocenia Barry Knapp, kierujący zespołem analityków giełdowych w amerykańskim oddziale Barclays Capital. Indeks S&P 500 od końca I kwartału 2009 r. zwyżkował już o ponad 48 proc. i wielu ekspertów jest zdania, że wyceny akcji są obecnie adekwatne. Jeśli sprawdzą się średnie przewidywania ankietowanych przez agencję Bloomberga analityków, do końca roku S&P 500 zyska niespełna 5 proc.

Jak tłumaczy Phil Orlando, główny strateg akcyjny w Federated Investors, ostrożność ta wynika z obaw, że ożywienie gospodarcze w kolejnych miesiącach osłabnie, a wraz z nim dynamika zysków spółek. W tym świetle przewidywania analityków, że w całym 2010 r. wyniki amerykańskich firm poprawią się łącznie o 27 proc., a w 2011 r. o kolejne 20 proc. (przebiłyby wówczas rekord z 2006 r.), mogą być zbyt optymistyczne.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów