Poszukiwanie dołków w trakcie przeceny jest zajęciem głównie zaspokajającym ciekawość i zabawą intelektualną. Nie jest z pewnością zajęciem, które miałoby skutkować jakimiś wnioskami dotyczącymi sposobu obecności na rynku. Nastawienie jest negatywne i ono wszystko wyjaśnia i nie pozostawia wątpliwości, która strona rynkowej wojny ma w tej chwili większe szanse na sukces.
Skoro panuje nastawienie negatywne, to większe prawdopodobieństwo mają scenariusze dalszej przeceny. Niemniej można się zastanowić, co oznacza ostatnie przyspieszenie spadków? Ja odczytuję to zwiększenie dynamiki spadków jako wzrost poziomu emocji. Jeśli zaś na rynku pojawiają się emocje, to jest to sygnał, że powoli wyczerpuje się możliwość dalszego spadku. W przypadku kontraktów na WIG20 poziomem, który jest w stanie przynajmniej spróbować zatrzymać przecenę, jest okolica z lipca z ubiegłego roku. Ten poziom nie wynika tylko z tego, że w lipcu 2012 miała miejsce mała konsolidacja, ale także z równości fali spadkowych, z których pierwsza rozpoczęła się nieco ponad 2500 pkt, a druga pod koniec ubiegłego tygodnia. To nie są naturalnie doskonałe narzędzia, ale jeśli w okolicy 2180 pkt rynek straci animusz, to zaczną pojawiać się potwierdzenia, że faktycznie ten poziom może okazać się skuteczny, by zapoczątkować choćby korekcyjny wzrost cen.