Ciągle poza peletonem

W ciągu kilku lat polskie firmy, takie jak KGHM, mają szansę dołączyć do grona Global Challengers – grupy niezwykle dynamicznie rozwijających się przedsiębiorstw ze wschodzących rynków, które, dzięki szybkiej ekspansji międzynarodowej, rzucają wyzwanie największym graczom świata zachodniego. Warunkiem sukcesu jest jednak dobre przygotowanie do globalizacji.

Publikacja: 10.05.2013 06:27

Roland Haslehner, partner i dyrektor zarządzający, Boston Consulting Group w Wiedniu

Roland Haslehner, partner i dyrektor zarządzający, Boston Consulting Group w Wiedniu

Foto: Archiwum

Z entuzjazmem obserwowałem niedawno przedstawicieli polskiego biznesu zebranych na konferencji Poland, Go Global!, którzy spotkali się, żeby się podzielić doświadczeniami z międzynarodowej ekspansji. Polscy przedsiębiorcy z coraz większą determinacją włączają się w procesy globalizacyjne, idąc w ślady firm z Europy Zachodniej i USA, które coraz większą część swoich przychodów wypracowują na wschodzących rynkach, takich jak Indie, Chiny, Indonezja czy Ameryka Południowa. Za tymi decyzjami przemawiają liczby – gospodarki azjatyckie rozwijają się czterokrotnie szybciej niż gospodarki Francji czy Niemiec, zostawiają też z tyłu Stany Zjednoczone. W nadchodzących latach wzrost Azji będzie jeszcze bardziej widoczny – do 2020 r. w Chinach i Indiach będzie ponad 130 mln gospodarstw domowych należących do klasy średniej, a kolejne 180 mln będzie do niej aspirować. To oznacza, że ponad pół miliarda ludzi będzie chciało żyć i konsumować według nowych standardów.

Równolegle z rozwojem gospodarek Azji, Ameryki Południowej czy Bliskiego Wschodu coraz większe sukcesy odnoszą też firmy wywodzące się z tamtejszych rynków. Znajduje to odbicie w globalnych rankingach – w ubiegłym roku na liście Fortune500 znalazło się 57 korporacji z krajów RDE (szybko rosnących-red.), ponadtrzykrotnie więcej niż w 2006 r. Wśród nich są takie chińskie potęgi, jak Huawei czy Lenovo, największy producent komputerów osobistych.

Co zadecydowało o ich sukcesie? Co roku dokładnie przyglądamy się tym firmom i zachodzącym w nich zmianom, opracowując ranking BCG Global Challengers. Widać wyraźnie kilka wspólnych cech: Global Challengers inwestują w ekspansję geograficzną i budują swoją pozycję zarówno na zamożnych rynkach zachodnich, jak i w gospodarkach wschodzących Azji czy Ameryki Południowej. I, naturalnie, skutecznie wykorzystują swoją przewagę w postaci niższych kosztów produkcji. Jednocześnie każdy z graczy znalazł własny przepis na sukces. W przypadku Huawei są to ogromne nakłady na badania i rozwój – blisko połowa ze 150 tys. pracowników Huawei pracuje w centrach R&D, a efektem ich pracy jest chociażby Ascent D1 quad, jeden z najszybszych smartfonów świata.

Warto też zwrócić uwagę na linie Emirates, które latają już także do Warszawy. Emirates mają za sobą 24 lata zysków. W tym czasie zbudowały silną, globalną markę, a pod względem tempa rozwoju floty nie mają sobie równych – Emirates zamówiły już trzykrotnie więcej największych samolotów pasażerskich Airbus a380 superjumbo niż jakiekolwiek inne linie lotnicze. Pod względem liczby miejsc pasażerskich przegoniły już KLM/Air France czy British Airways.

Ekspansja rynkowa idzie w parze z sukcesami finansowymi – od 2000 r. Global Challnegers przynoszą swoim akcjonariuszom rocznie średnio 17,3 proc. zwrotu, czyli zdecydowanie więcej niż średnia indeksu emerging markets, który rośnie o ok. 6 proc. rocznie.

W rankingu Fortune500 Europa Środkowa wciąż ma niewielką reprezentację – widnieje w nim tylko jedna firma z Czech. Ale, patrząc na graczy z tego regionu jestem przekonany, że w nadchodzących latach ta sytuacja zacznie się zmieniać.

Przykładem może być polski KGHM, który, dzięki dobrze przeprowadzonemu przejęciu kanadyjskiej Quadry, ma za sobą pierwszy, kluczowy ruch w budowaniu globalnej skali działania. Kolejnym krokiem powinno być rozwijanie prawdziwie międzynarodowego DNA firmy, które pozwoli na dalszą ekspansję i umożliwi przystosowanie organizacji do kolejnych zmian. Jednocześnie firma powinna pracować nad rozbudową zaplecza R&D i dbać o to, by grupa KGHM mogła skutecznie przyciągać najlepszych pracowników z Polski i ze świata. Zrealizowanie takiego planu nie jest łatwe, wymaga zdefiniowania własnych ambicji i planów co do skali działalności, modelu rynkowego, struktury organizacyjnej i opracowania drogi dojścia do wyznaczonych celów. Jestem jednak przekonany, że kiedy KGHM zdoła sprostać tym wyzwaniom, Polska będzie mieć pierwszego reprezentanta w gronie BCG Global Challengers oraz w rankingu Fortune500.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów