Z entuzjazmem obserwowałem niedawno przedstawicieli polskiego biznesu zebranych na konferencji Poland, Go Global!, którzy spotkali się, żeby się podzielić doświadczeniami z międzynarodowej ekspansji. Polscy przedsiębiorcy z coraz większą determinacją włączają się w procesy globalizacyjne, idąc w ślady firm z Europy Zachodniej i USA, które coraz większą część swoich przychodów wypracowują na wschodzących rynkach, takich jak Indie, Chiny, Indonezja czy Ameryka Południowa. Za tymi decyzjami przemawiają liczby – gospodarki azjatyckie rozwijają się czterokrotnie szybciej niż gospodarki Francji czy Niemiec, zostawiają też z tyłu Stany Zjednoczone. W nadchodzących latach wzrost Azji będzie jeszcze bardziej widoczny – do 2020 r. w Chinach i Indiach będzie ponad 130 mln gospodarstw domowych należących do klasy średniej, a kolejne 180 mln będzie do niej aspirować. To oznacza, że ponad pół miliarda ludzi będzie chciało żyć i konsumować według nowych standardów.
Równolegle z rozwojem gospodarek Azji, Ameryki Południowej czy Bliskiego Wschodu coraz większe sukcesy odnoszą też firmy wywodzące się z tamtejszych rynków. Znajduje to odbicie w globalnych rankingach – w ubiegłym roku na liście Fortune500 znalazło się 57 korporacji z krajów RDE (szybko rosnących-red.), ponadtrzykrotnie więcej niż w 2006 r. Wśród nich są takie chińskie potęgi, jak Huawei czy Lenovo, największy producent komputerów osobistych.
Co zadecydowało o ich sukcesie? Co roku dokładnie przyglądamy się tym firmom i zachodzącym w nich zmianom, opracowując ranking BCG Global Challengers. Widać wyraźnie kilka wspólnych cech: Global Challengers inwestują w ekspansję geograficzną i budują swoją pozycję zarówno na zamożnych rynkach zachodnich, jak i w gospodarkach wschodzących Azji czy Ameryki Południowej. I, naturalnie, skutecznie wykorzystują swoją przewagę w postaci niższych kosztów produkcji. Jednocześnie każdy z graczy znalazł własny przepis na sukces. W przypadku Huawei są to ogromne nakłady na badania i rozwój – blisko połowa ze 150 tys. pracowników Huawei pracuje w centrach R&D, a efektem ich pracy jest chociażby Ascent D1 quad, jeden z najszybszych smartfonów świata.
Warto też zwrócić uwagę na linie Emirates, które latają już także do Warszawy. Emirates mają za sobą 24 lata zysków. W tym czasie zbudowały silną, globalną markę, a pod względem tempa rozwoju floty nie mają sobie równych – Emirates zamówiły już trzykrotnie więcej największych samolotów pasażerskich Airbus a380 superjumbo niż jakiekolwiek inne linie lotnicze. Pod względem liczby miejsc pasażerskich przegoniły już KLM/Air France czy British Airways.
Ekspansja rynkowa idzie w parze z sukcesami finansowymi – od 2000 r. Global Challnegers przynoszą swoim akcjonariuszom rocznie średnio 17,3 proc. zwrotu, czyli zdecydowanie więcej niż średnia indeksu emerging markets, który rośnie o ok. 6 proc. rocznie.