Azjatyckie biliony dolarów

Podczas gdy Amerykanie i Europejczycy się zastanawiają, jak wyrwać się z pętli zadłużenia, Azja z optymizmem spogląda w przyszłość. Za kilka lat chińscy i indyjscy konsumenci będą wydawać 10 bln dolarów rocznie – prawie równowartość dzisiejszego PKB Kraju Środka. Polskie firmy nie mogą przegapić tej szansy.

Publikacja: 15.05.2013 06:00

Marcin Kotlarek partner i dyrektor zarządzający BCG w Warszawie

Marcin Kotlarek partner i dyrektor zarządzający BCG w Warszawie

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Znajdujemy się w punkcie zwrotnym. W najbliższych latach na naszych oczach punkt ciężkości światowej konsumpcji będzie przesuwał się na Wschód, Azja będzie się bogaciła znacznie szybciej niż Zachód. Ale najważniejszym czynnikiem napędzającym potęgę gospodarczą Indii i Chin będzie samopoczucie ich obywateli i wiara w przyszłość.

Zespół The Boston Consulting Group przeprowadził badania nastrojów konsumentów, którymi objęliśmy 20 tys. osób z całego świata. Wyniki są uderzające! Przykładowo, zaledwie co piąty Chińczyk mówi, że jego sytuacja finansowa nie daje mu poczucia bezpieczeństwa. Tego samego zdania jest co drugi Amerykanin, przy czym statystyczny mieszkaniec Stanów Zjednoczonych jest pięciokrotnie bardziej zamożny niż Chińczyk!

Azjatyccy konsumenci widzą swoją przyszłość w jasnych barwach, a ich nastrojów nie pogorszyło nawet lekkie spowolnienie gospodarcze. Aż 40 proc. Chińczyków zamierza w 2013 r. zwiększyć wydatki. Ale to dopiero początek. Z naszych analiz wynika, że do 2020 r. już ponad miliard mieszkańców Chin i Indii będzie należało do klasy średniej, a ich roczne wydatki konsumpcyjne przekroczą 10 bln dolarów – trzykrotnie więcej niż obecnie. Chiny promienieją optymizmem. Chińczycy wierzą, że ich zarobki będą rosły, że oni będą mogli wydawać więcej, a życie ich dzieci będzie jeszcze lepsze niż ich. Co więcej, są przekonani, że świat będzie się rozwijał harmonijnie, niezagrożony globalnymi konfliktami.

Choć mniej zamożni, spragnieni mieszkań, samochodów i usług medycznych przedstawiciele wschodzącej klasy średniej wkrótce staną się ogromną, wartą miliardy dolarów rocznie, potęgą konsumpcyjną.

W ciągu najbliższej dekady Europa Zachodnia i Ameryka Północna mogą się rozwijać w tempie 2,6 proc. rocznie. Na rynkach wschodzących dynamika wzrostu sięgnie 5,4 proc. – przy czym ten proces nie ograniczy się do klasycznej już grupy BRIC i sięgnie również Afryki, Azji i Wschodniej Europy. Dzięki temu w 2020 r. kraje rozwijające się będą produkowały już 45 proc. globalnego PKB.

Zmiany gospodarczego układu sił pociągną za sobą prawdziwą rewolucję społeczną. W ciągu najbliższych lat będziemy świadkami bezprecedensowego procesu urbanizacji, w wyniku którego w krajach rozwijających się powstanie więcej wielkich aglomeracji miejskich niż obecnie istnieje w bogatej części świata. Setki milionów rodzin porzuci wieś i przeniesie się do miast w poszukiwaniu pracy, lepszych zarobków i życiowego awansu. Na naszych oczach będzie powstawać nowa, globalna klasa średnia. Według naszych szacunków w 2020 r. w Chinach i Indiach będzie ponad 130 mln gospodarstw domowych należących do klasy średniej, a kolejne 180 mln będzie do niej aspirować. To oznacza ponad pół miliarda ludzi pragnących żyć i konsumować według nowych standardów!

Tym, którzy chcieliby spojrzeć na tę wschodzącą klasę średnią z perspektywy zachodnich standardów, radzimy jednak porzucić wyniesione z Europy i Ameryki szablony myślenia. Najbardziej wymiernym kryterium, które będzie odróżniać wschodzącą klasę średnią od tej, którą znamy ze świata zachodniego, będzie zasobność finansowa. Przykładowo, w Chinach, gdzie średni roczny PKB w przeliczeniu na osobę wynosi 4,7 tys. USD, do klasy średniej zalicza się już rodziny, w których na jednego członka przypada od 7,3 tys. do 23,3 tys. USD. Dla porównania, w Polsce na jednego mieszkańca przypada rocznie 12,7 tys.,  a we Francji – 42 tys. USD.

Choć mniej zamożni, spragnieni mieszkań, samochodów i usług medycznych przedstawiciele wschodzącej klasy średniej wkrótce staną się ogromną, wartą miliardy dolarów rocznie potęgą konsumpcyjną. Swoją siłę pokazali już na rynku motoryzacyjnym – w 2000 r. niespełna 10 proc. nowych samochodów znajdowało nabywców w krajach rozwijających się, w 2010 r. – już co trzeci.

Jak wykorzystać ten rodzący się potencjał biznesowy? Warto przyjrzeć się strategiom firm, którym udało się skutecznie dotrzeć do wschodzącej klasy średniej, i to nie tylko tych wywodzących się z krajów zachodnich. Indyjski producent sprzętu AGD, Godrej, postawił na tworzenie produktów specjalnie dostosowanych do potrzeb średnio zamożnych klientów. Przykładem może być lodówka ChotuKool – jej prototyp powstał we współpracy z indyjskimi gospodyniami domowymi, które oceniały wszystkie projekty pod kątem walorów użytkowych i ceny. Z kolei KFC wchodząc na rynek chiński całkowicie zrewolucjonizował swój model biznesowy. Zamiast wąskiego menu i niewielkich barów, postawił na duże lokale  z bogatą ofertą lokalnych dań. Czy polskie firmy będą mogły ten sukces powtórzyć? Powinniśmy próbować, a przede wszystkim zadbać o to, żebyśmy w tej rewolucji wzięli udział!

Michael Silverstein

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów