Trzeba bowiem zauważyć, że gdy to samo Tokio miało się wyśmienicie, nastroje w Warszawie nie były porównywalne. Skąd zatem przecena? Nikkei ma w tym swój udział, choć wyjątkowość spadku tego indeksu jest prosta przyczyna wyjątkowości wcześniejszej zwyżki. To co wydaje się ważne, to zachowanie rynku amerykańskiego. Jeszcze zanim Nikkei pogrążył się w korekcie, indeksy w USA zanotowały słabszą końcówkę sesji. Przyczyną było przywołanie możliwości ograniczenia programu skupu obligacji przez Fed przez szefa tej instytucji Bena Bernankego. Swoje dołożył też protokół z posiedzenia FOMC, w którego treści również pojawił się wątek „strategii wyjścia".

Wzmianka o możliwości zaprzestania skupu obligacji wywołała nerwowość i poruszenie na rynkach. To nie dziwi. Można jednak przyjąć, że ta nerwowość jest nieco na wyrost. Wyciszanie skupu obligacji, jeśli już się zacznie, będzie procesem stopniowym. To będzie impuls monetarny, a takie charakteryzują się oddaleniem w czasie skutków. Zatem nawet jeśli wkrótce zapadnie decyzja o zmniejszeniu puli zakupów, to nie będzie to automatycznie sygnał zakończenia trendu wzrostowego, choć zapewne na taką decyzję rynek będzie reagował negatywnie. Ta reakcja będzie prawdopodobnie krótkotrwała.