W zeszłotygodniowym komentarzu napisałem, że do końca miesiąca spodziewam się rozpoczęcia kolejnej fali hossy na rynkach kapitałowych. Miała ona zostać wywołana silnym wzrostem Nasdaq w reakcji na dobre wyniki spółek technologicznych oraz uspokajające wypowiedzi Greenspana dotyczące inflacji i produktywności w gospodarce amerykańskiej. Ponieważ ten wzrost nastąpił nieco wcześniej, bo w połowie zeszłego tygodnia, obecnie należałoby zadać pytanie, czy ta hossa już się rozpoczęła, czy też czeka nas jeszcze nawrót do poprzedniego dołka. Jeśli chodzi o rynek amerykański, wydaje mi się, że jest to kwestia czysto psychologiczna i generalnie większym ryzykiem jest teraz nieposiadanie akcji, co oczywiście nie wyklucza jakiś spadków. W przypadku naszej giełdy za tym drugim rozwiązaniem przemawiałyby generalnie dwa argumenty. Po pierwsze, piątkowa informacja o rychłym odejściu pani prezes NBP i czekających nas, być może długich i przewlekłych, wyborach nowego szefa banku centralnego. Po drugie, technicznie nasz rynek lubi formację podwójnego dna, po którym powinien nastąpić okres spokojnej konsolidacji zanim nadejdzie jakieś poważniejsze odreagowanie. W moim odczuciu argument techniczny nie jest na tyle istotny, żeby stawiać na ten scenariusz zbyt duże pieniądze, zwłaszcza że do zarobienia jest nie więcej jak kilka procent na WIG. W tej sytuacji warto chyba zwrócić uwagę na czynniki, które mogą pozytywnie wpłynąć na rynek, z których najważniejszy to ubiegłotygodniowe dane w zakresie inflacji i produkcji przemysłowej, które stwarzają szanse na ?silne? 4% wzrostu w końcówce roku.
Adam Kalkusiński
Wood & Company