Sytuacja na rynku zaczynała się klarować. Wszem i wobec wiadomo było, że jest źle i że teraz może być już tylko lepiej. Przynajmniej tak by większość obserwatorów oraz uczestników rynku sobie życzyła. Złe wiadomości zostały zdyskontowane, rynek bił rekordy w wyznaczaniu kolejnych minimów, a ceny walorów zachęcały do otwierania pozycji. Wydawało się, że żadna nieoczekiwana wiadomość już bardziej nie zmąci panującej sytuacji na parkiecie.

Niestety nie obyło się bez niespodzianek. Najpierw na parkiet spadła (jak grom z jasnego nieba) wiadomość o rezygnacji Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska Prezesa NBP. Uznany na całym świecie autorytet w dziedzinie finansów, opuszczający swe stanowisko w tak przełomowym momencie, w jakim znajduje się nasz kraj... - to nie może służyć poprawie koniunktury. Pytanie o następcę obecnego szefa NBP pozostaje otwarte, a pojawiających się odpowiedzi na ten temat jest tak wiele, jak wielu jest potencjalnych kandydatów do objęcia tego stanowiska. Czyżby czekała nas jakaś niespodzianka?

Kolejną ważna kwestią jest szacowanie deficytu obrotów bieżących we wrześniu. Pojawiające się prognozy dotyczące jego wysokości są zgoła odmienne i wprowadzają pewien zamęt informacyjny. Z jednej strony, główny analityk w Rządowym Centrum Studiów Strategicznych spodziewa się deficytu na poziomie 1,2 mld dolarów. Z drugiej strony, jeden z członków RPP szacuje deficyt w okolicach 600 mln dolarów. No cóż, subtelna różnica, mająca niebagatelny wpływ na nastroje panujące na giełdzie. I w takiej sytuacji nie trudno o jakąś niespodziankę.

Brak spójności w ocenie bieżącej sytuacji gospodarczej (nie wspomnę już o politycznej!) naszego kraju staje się nieodzownym elementem dnia codziennego i nie pozostaje nic innego jak się do tego przyzwyczaić. Bo w końcu kto z nas nie lubi niespodzianek...

Michał Jabłoński DM BOŚ SA.