W I kwartale koszty operacyjne wyniosły 87 mln zł. Przedstawiciele warszawskiej giełdy też jednak nie ukrywają, że w kolejnych kwartałach trzeba się liczyć z tym, że koszty mogą kształtować się na wyższym poziomie.
– Utrzymanie obecnej dynamiki kosztów będzie wyzwaniem. Mamy kilka ważnych projektów związanych chociażby z systemem WATS czy też systemem finansowo-księgowym. Trzeba się więc spodziewać, że w kolejnych kwartałach obciążenia będą większe – wskazuje Marcin Rulnicki, członek zarządu GPW.
– Planujemy też większe wydatki rozwojowe. Chcemy rozwijać nowe produkty, w tym chociażby fundusze ETF – zapowiada Tomasz Bardziłowski. Większe wydatki rozwojowe rynek ma także dostrzec w realizacji programu wsparcia pokrycia analitycznego. Jego nowa edycja ma ruszyć w lipcu. – Założenia nowego programu ogłosimy w czerwcu. Chcemy zwiększyć liczbę spółek, które będą objęte tym programem, do ponad 60. Dodatkowo chcemy nim objąć nowe obszary rynku, w tym indeksy i ETF-y, rynek obligacji nieskarbowych Catalyst, a także analizy związane z rynkiem NewConnect – wylicza Bardziłowski. Za tym mają także iść dodatkowo pieniądze.
– Początkowo myśleliśmy o tym, żeby zwiększyć ten program o około 20–25 proc., natomiast po naszych dobrych wynikach za pierwszy kwartał podjęliśmy decyzję o dodatkowym jego zwiększeniu. Skala tego wzrostu będzie wynosiła około 40 proc. w porównaniu z poprzednią edycją programu – zdradza szef GPW.
GPW „czuje krew”
Hossę mamy więc nie tylko na szerokim rynku. Dobre wyniki GPW za I kwartał sprawiły, że na starcie czwartkowej sesji akcje operatora zyskiwały na wartości ponad 2 proc., ustanawiając nowy, historyczny szczyt notowań.
Problemem GPW pozostaje jednak fakt, że wzrosty indeksów wciąż napędzane są kapitałem zagranicznym. Hossa nadal zaś omija szerokie społeczeństwo i jest jedynie hossą pasjonatów. GPW chciałaby to zmienić. – Od początku tego roku warszawska giełda jest jednym z najmocniejszych rynków na świecie. Indeks WIG wzrósł ponad 30 proc. i przekroczył symboliczny poziom 100 tys. punktów, a obroty osiągnęły historyczne wartości. To jasny sygnał, że inwestorzy dostrzegają potencjał naszego rynku i siłę polskiej gospodarki. Jako GPW czujemy odpowiedzialność, by ten moment wykorzystać. Chcemy, aby rekordowe wyniki przełożyły się na nowe debiuty – prowadzimy aktywny dialog z potencjalnymi emitentami i jesteśmy gotowi wspierać kolejne spółki w drodze na parkiet. Warszawska giełda powinna stać się naturalnym miejscem inwestycji nie tylko dla profesjonalistów, ale także dla szerszego grona Polaków, którzy powinni móc korzystać z owoców dobrej koniunktury. To dobry czas, by być na giełdzie – podkreśla Bardziłowski. Szef GPW liczy, że dobra koniunktura i pozytywne przykłady, jak chociażby udany debiut i późniejszy wzrost ceny akcji Diagnostyki, będzie także przyczynkiem do ożywienia na rynku IPO. – Liczymy, że do większych transakcji dojdzie jesienią – nie ukrywa prezes GPW.