Sytuacja na rynku funduszy inwestycyjnych od dwóch miesięcy nie ulega zmianie. Żadnej ze stron obrotu nie udaje się osiągnąć przewagi, toteż NIF trwa w trendzie horyzontalnym. Maly wolumen świadczy o zniechęceniu inwestorów tym segmentem giełdowym. W dalszym ciągu aktualne pozostają wskazówki z mojego ostatniego komentarza. Zagrożenie jeśli chodzi w wejście indeksu funduszy w trend spadkowy jest niższe niż szansa wejścia w trend wzrostowy. Do postawienia przysłowiowej kropki nad i, czyli rozpoczęcia fali aprecjacji niezbędne jest jednak pokonanie poziomu 61 pkt., gdzie przebiega długoterminowa średnia krocząca, a także lokalnych szczytów z 13 grudnia 2000 roku i 4 stycznia 2001 roku. Z drugiej strony, do czasu negatywnego testu wznoszącej się linii wsparcia, znajdującej się aktualnie na wysokości 58 pkt., trudno liczyć się z atakiem strony podażowej.
Wydawało się, że impulsem do kontynuacji trendu wzrostowego, trwającego od marca ubiegłego roku, mogą być plany funduszy, zmierzające ku skupowi własnych akcji znajdujących się w obrocie. Casus Octavy nakazywał mieć taką nadzieję, jednak środowe złożenie apelacji przez Skarb Państwa wskazuje, że batalia o buy back jeszcze się nie skończyła. Stanowi to zatem istotny czynnik ograniczający możliwość wystąpienia zdecydowanych zwyżek walorów NFI.
Marcin T. Kuchciak
Analityk Parkietu