Główne indeksy naszego rynku bronią się na poziomach wsparć, lecz sam przebieg tej ich walki nie wydaje mi się zanadto emocjonujący. Mam również wrażenie, że istnieją realne przesłanki do tego, by podobna sytuacja utrzymywała się przez kilka najbliższych sesji, gdyż teraz nie umiałbym wskazać żadnych przyczyn ewentualnego ożywienia, które nie byłyby już ?zdyskontowane? przez rynek (chyba żeby nagle napłynęły nań skądś ?duże pieniądze? ? nadzieja posiadaczy długich pozycji ? lub żeby coś się gdzieś zawaliło ? marzenie tych ?na krótkich?). A tu nadal tak sennie, jesiennie, normalnie. Otóż to w końcu zaczął się rok jubileuszu: w kwietniu naszemu rynkowi ?stuknie? 10 lat i wspomniana ?normalność? nie powinna więc chyba ani dziwić, ani martwić. Osiem lat temu kursy rosły jak szalone pod wpływem niemal dowolnej informacji ? zarówno o dywidendzie, jak i splicie, a nawet o nowej emisji, szczególnie po tym, jak ktoś ?duży? ogłosił, że gdzieś przekroczył 5% głosów. No i wtedy rynek zdawał się niejako ?zbiorowo? nie rozumieć, że tamten JUŻ ma te akcje, a w dodatku chyba uznawał za niemal pewne, że tamten szybko zechce ich mieć dużo więcej. Wkrótce potem jednym z nieszczęść okazał się brak jakiegokolwiek instrumentu do obrony przed spadkami (wręcz zarabiania na nich!). Cóż ? właśnie teraz mija rok (o ile się nie mylę), od kiedy krótka sprzedaż jest u nas możliwa, ale nie używana ? chyba komuś trzeba tego ?wdrożenia? pogratulować. Fajnie, że będą te nowe kontrakty, ale przecież tylko na akcje trzech spośród grubo ponad 200 firm. A może w drugich 10 latach ktoś zapali zielone światło dla opcji akcyjnych? I nie martwiłbym się małą liczbą rekomendacji ? po lekturze, którą odbieram tak, że analityka (lub doradcę) chętnie tu wyręczy np. członek zarządu spółki.

Andrzej J. Chabłowski

Amerbrokers SA