Ostatnie dni obfitują w świeży ?materiał analityczny?. Zostaliśmy uraczeni danymi o zmianie PKB w IV kwartale 2000 r., grudniowej inflacji, bezrobociu oraz porcją informacji o gospodarce Stanów Zjednoczonych. Jest więc nad czym się zastanawiać. To, że jest dużo danych do analizowania, nie jest jednak niczym specjalnym, ciekawa jest natomiast ich kombinacja. Zależnie od nastawienia (i dobrej woli) można z nich wysnuć zarówno pozytywne, jak i negatywne wnioski.
Optymiści powiedzą zatem, że spadek grudniowej inflacji poniżej oczekiwań (do poziomu 8,5%) dobrze nam wróży, bo zwiększa prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych. Pesymiści stwierdzą, że taki spadek wraz z bardzo niskim przyrostem PKB w IV kwartale (2,5%) oraz bezrobociem sięgającym 15% jest obrazem gospodarki, której grozi recesja. Podobnie wypowiedzą się zapewne o największym od czerwca 1998 roku spadku produkcji przemysłowej w USA (-0,6%) oraz mniejszym od oczekiwanego wzroście inflacji bazowej (0,1%).
Trudno tu o prawdę obiektywną, ponieważ każdy z poglądów jest w pewnym stopniu prawdziwy. Można zatem mniej lub bardziej przychylić się do jednego z nich. Uważam, że wyniki polskiej gospodarki potwierdzają obawy o jej znaczne spowolnienie, którego dalszy ciąg będziemy obserwować w I kwartale br., bez względu na to, czy RPP obniży stopy w najbliższym czy nie. Pocieszająco może wpływać dobra kondycja naszych głównych partnerów handlowych (PKB strefy euro wzrósł w III kwartale 2000 r. o 3,4% w skali roku), dzięki którym mamy szansę na poprawę bilansu handlowego.
Maciej Czajkowski
DM BOŚ SA