Najlepsze, co w ostatnim czasie inwestorzy mogą dostać od rynku, to stabilizacja lub złudzenia, że wreszcie obudzi się on z marazmu przekładanego sesjami spadkowymi. Jak się okazuje, nie ma dobrego bodźca, który mógłby ruszyć WIG na tyle, by móc mówić o klarownym trendzie średnioterminowym. W tej chwili wyraźne odbicie indeksu Nasdaq w tym i ubiegłym tygodniu już nie wystarcza. U nas wciąż te same dwie linie ograniczają wahania indeksu. Krótkoterminowy opór stanowi linia trendu spadkowego łącząca wierzchołki z grudnia i stycznia. Wsparcie to kilkakrotnie testowana prosta łącząca dna z października, grudnia i stycznia. Analizując indeks WIG warto zauważyć, że o ile on sam zachowuje się stabilnie, o tyle niektóre indeksy sektorowe (a tym samym spółki w nie wchodzące) znajdują się w wyraźnych trendach. Na przykład banki silnie i nieprzerwanie rosną od października. Z drugiej strony budownictwo wciąż znajduje się w wyraźnym trendzie spadkowym, a dopiero wybrane spółki (MSX, MSZ) powoli odwracają trend notowań. Dysproporcje w zachowaniu poszczególnych spółek mogą sprawić, że nużące falowanie będzie jeszcze trochę trwać ? do czasu aż wzrośnie szerokość rynku. Chyba że aktywni inwestorzy będą wytrwale zmieniać wiodące prym sektory. Wówczas przełamanie wspomnianych linii może dokonać się bokiem i nie należy wiązać z tym wtedy żadnych prognoz co do zasięgu wybicia.
Dominik Staroń
Analityk