Środowa sesja przyniosła spadek wartości indeksu WIG20 do 1553 pkt. Zniżce towarzyszyły wyższe niż we wtorek obroty, które wyniosły 358 mln zł na rynku podstawowym.

Wbrew temu, co pokazuje statystyka, notowania nie przebiegały jednoznacznie pod dyktando niedźwiedzi. W drugiej połowie sesji byki pokazały rogi, wyciągając indeks w pół godziny o prawie 30 punktów. Na wykresie świecowym WIG20 ukształtował się młot, a ponieważ wszystkie te wydarzenia rozegrały się na poziomie luki hossy z października zeszłego roku, pojawiła się nadzieja na zmianę niekorzystnej dla posiadaczy akcji tendencji. Jednak, żeby można było prognozować większą zwyżkę, młot musi zostać potwierdzony otwarciem czwartkowej sesji powyżej 1570 punktów. Następnie byki powinny się uporać z przyspieszoną linią trendu przebiegającą przy wartości 1620 punktów. Dopiero takie zachowanie indeksu będzie można interpretować jako sygnał kupna, otwierający drogę do zwyżki o kolejne 100 punktów, do właściwej linii trendu wzrostowego. Układ wskaźników technicznych jest w dalszym ciągu typowy dla bessy. Oscylatory krótkoterminowe sygnalizują wyprzedanie rynku, a MACD osiąga najniższe wartości od listopada zeszłego roku.

Tomasz Jóźwik

Analityk PARKIETU