Środowa sesja potwierdziła jeden z bardziej pesymistycznych scenariuszy, jaki można było założyć. Niedźwiedź pokazał pazury i ?skarcił? tych, którzy próbowali jeszcze walczyć z trendem. Po wtorkowej sesji w USA było prawie pewne, że WIG20 nie obroni dolnego ograniczenia luki na wysokości 1570 punktów i otworzy tym samym drogę do testowania dołka z października ubiegłego roku. Ponadto dane o inflacji w USA podane w trakcie sesji potwierdzając złą koniunkturę amerykańskiej gospodarki skutecznie powstrzymały odbicie na rynku. Sposób, w jaki warszawski parkiet reaguje na niekorzystne informacje zza oceanu, a przede wszystkim skala tej reakcji potwierdza słabość rynku i siłę trwającego trendu spadkowego. Po tak znacznych spadkach sytuacja techniczna paradoksalnie się poprawiła, indeks WIG20 spadł w okolice 1500 punktów, przy którym istnieje duże prawdopodobieństwo zakończenia zniżki i uspokojenia nastrojów.
Na marginesie dobrze, że warszawska giełda znajduje się już na takim etapie rozwoju, który umożliwia w miarę szerokiej grupie inwestorów zarabianie na dekoniunkturze. Chociaż praktycznie bez krótkiej sprzedaży, ale za to z kontraktami na akcje trzech najbardziej płynnych spółek, kontraktami na indeksy i warrantami, aktywny inwestor może zarobić także na spadkach. Tak więc na szczęście nie dla wszystkich okres bessy jest czasem utraty części aktywów i ci zapewne zjedzą dzisiaj pączki z prawdziwą satysfakcją.
Rafał Myśliński
DM PENETRATOR SA