Wczorajsza sesja na Wall Street z pewnością dostarczyła amerykańskim inwestorom wiele emocji (DJIA 10450 pkt. (-0.43%); Nasdaq 2183.37 pkt. (+1.47%) i S&P 500 1241.23 pkt. (+0.09%)). Początkowo akcje traciły na wartości. Wynikało to ze środowych ostrzeżeń o zyskach Gateway, Lam Research, i 3 com oraz plotek o bankructwie Amazom. Do tego doszły nowe "profit warnings", m.in. z SBC Comm, Applied Micro i obniżenie ratingu dla Broadcom. Informacji za spółek nie złagodziły nawet niezłe dane makro. NAPM wzrósł w lutym do 41,9 pkt. po spadku w styczniu do najniższego poziomu od 1991 roku. Taki wynik może oznaczać, że aktywność wytwórcza w przemyśle osiągnęła już swój dołek i teraz powinna zacząć rosnąć. To tłumaczy środową determinację Greenspana. Wydatki konsumenckie z kolei, rosły w styczniu szybciej niż dochody, a tym samym stopa oszczędności spadła do najniższego poziomu w historii (dochody +0,6%, wydatki +0,7%). Myślę, że w obliczu spadku tempa wzrostu gospodarczego w USA dane o wydatkach osobistych należy odbierać raczej negatywnie (przypada na nie dwie trzecie aktywności gospodarczej w USA). Realnie wzrosły one bowiem tylko o 0,2%. Poprawa nastrojów nastąpiła dopiero późnym popołudniem. Wynikała ona z plotek wokół IBM (wzrost o 6%) i lepszych danych na temat sprzedaży samochodów. Końcowy optymizm doskonale widać na wykresach "intraday". PHLX Semicond. Index podskoczył o ponad 5%, a Nasdaq zamknął się na dziennym maksimum. Niestety po zamknięciu sesji pesymizm powrócił. Drugi na świecie producent oprogramowania Oracle ogłosił, że zwalniająca gospodarka negatywnie odbije się na zyskach spółki (paradoksalnie w czasie sesji kurs zyskał 12%). Ten problem dotknął też Tiffany & Co. i GAP, których wyniki finansowe nie okazały się najlepsze. Powyższe informacje spowodowały, że dziś rano kontrakty na amerykańskie indeksy spadały. W obliczu braku danych makro, dzisiejsza sesja na Wall Street nie zapowiada się ciekawie dla posiadaczy akcji.
Patryk Chycki
DOM MAKLERSKI BSK S.A.