Pomimo tego, że w piątek było widać większe zainteresowanie posiadaniem akcji w czym nie przeszkodziło nawet bardzo niskie otwarcie na Nasdaq, to jednak nie można było zakładać, iż będzie to miało przełożenie na wzrost notowań na następnej sesji zwłaszcza, że Nasdaq zakończył piątkową sesję kolejnym znacznym spadkiem. Stąd otwarcie na poziomie 1448 pkt. i późniejszy wzrost o kolejne 10 pkt. należy uznać za objaw niewielkiej poprawy koniunktury. Jednak szybko do głosu doszły znów niedźwiedzie, które doprowadziły do zniwelowania zysków z początku notowań. Obecnie WIG20 ma 1443 pkt., czyli około 0,15% mniej, niż na piątkowym zamknięciu. Obroty wynoszą 60 mln zł.

Zatem początek sesji wskazuje na to, że rynek zaczyna się stabilizować. Od kilku dni obserwujemy, że niskie otwarcia wykorzystywane są do zakupu akcji, ale z drugiej strony wyższe ceny są dobrą okazją do zamykania pozycji, co nie pozwala na bardziej widoczny wzrost zarówno indeksów, jak i poszczególnych spółek. Stąd można wysnuć wniosek, jeśli założyć optymistyczny wariant rozwoju wydarzeń, iż wchodzimy lub jesteśmy bardzo blisko fazy akumulacji, co dawałoby szansę na zakończenie trwającego od połowy grudnia trendu spadkowego. Nie zmienia to faktu, że rynek jako całość (szerokość rynku) nie będzie jeszcze atrakcyjny przez najbliższych kilka (kilkanaście) sesji, dlatego w dalszym ciągu jedynym bezpiecznym rozwiązaniem jest pozostawanie poza rynkiem. Poszczególne spółki zaczynają wyglądać nieco bardziej atrakcyjnie, ale chyba jest za wcześnie, by polecać kupno w obecnej sytuacji.

Krzysztof Stępień

Analityk Parkietu