Nie można mieć zastrzeżeń co do skali wzrostu WIG20 na dzisiejszej sesji. Po chwilowym zatrzymaniu znów ruszył do góry i obecnie ma 1469 pkt., czyli 1,6% więcej od piątkowego zamknięcia. To na pewno bardzo pozytywny sygnał, ale niestety nie poparty wielkością obrotu. Nadal utrzymuje się on na niskim poziomie, bo za taki trzeba uznać niecałe 165 mln zł. na pół godziny przed końcem notowań. To powoduje, że trudno będzie wyciągnąć bardziej jednoznaczne wnioski po zakończeniu sesji. Warto przypomnieć sobie wzrost z ubiegłego poniedziałku, który także odbył się przy żenujących obrotach i następnego dnia okazało się, że była to tylko pułapka po której nastąpiły kolejne spadki. Nie jest wykluczone, iż tak się może stać i tym razem, choć tym razem takie zagrożenie wydaje się dużo mniejsze przede wszystkim ze względu na notowania największych spółek, na których widać zdecydowanie większe zainteresowanie ich kupnem, o czym świadczą ostatnie dwie-trzy świece o białych korpusach. W połączeniu z bardzo silnymi dywergencjami na wielu spółkach daje to dużą nadzieję na odreagowanie ostatniej fali spadkowej, ale nie wydaje się, by należało angażować własny kapitał w tym momencie. Oczywiście potencjał wzrostowy po tak gwałtownej przecenie jest duży i co za tym idzie nęcący, ale należy pamiętać o braku sygnałów kupna w obecnym momencie. Zajmowanie pozycji teraz jest działaniem wbrew obecnemu trendowi, co wiąże się z ogromnym ryzykiem, ale z drugiej strony daje szansę na ponadprzeciętny zysk.
Giełdy amerykańskie zyskują na początku notowań, DJIA 0,2%, a Nasdaq 1,5%.
Krzysztof Stępień
Analityk Parkietu