Wygląd wykresu indeksu tylko z wtorkowej sesji przypomina szerokie pasmo górskie. Przez pierwsze minuty notowań WIG20 wzrósł prawie o 30 punktów, by przez następnych kilka o tyle samo spaść. Nastroje rynkowe dobrze oddawał tytuł jednego z komentarzy z Parkietowego portalu pt.: ?Skrajna destabilizacja?. Potem, wraz z polepszeniem sytuacji na giełdach zachodnich, przyszło niewielkie uspokojenie i wreszcie zwyżka pod koniec sesji. Wtorkowe wahania nie dają pewności, że spadki już się zakończyły. W ostatnim czasie był to jednak pierwszy raz, gdy walka podaży i popytu była stosunkowo wyrównana. Pewne jest, że indeksem rządzi w tej chwili psychologia (już nawet nie zachowanie innych rynków finansowych), a nie rzetelna i racjonalna analiza.

Ostanie notowania to prawdziwy pogrom byków. W zasadzie horyzont inwestycyjny tych, którzy jeszcze kupują akcje, skrócił się do jednego dnia, a prawda jest taka, że zostawać obecnie z akcjami na noc to bardzo duże ryzyko (patrz poniedziałkowe zniżki w USA). Długoterminowego wsparcia upatrywałem na poziomie 1350 pkt., ale zostało ono przełamane na pierwszej sesji tego tygodnia, a już we wtorek działało jako opór. Jeśli indeks szybko i na trwałe nie powróci ponad nie, to następnym, według mnie, będzie poziom lekko poniżej 1300 pkt., gdzie przebiega linia trendu długookresowego (zaczepiona o dna z początku 1995 i końca 1998 roku).

Dominik Staroń

analityk