Dzisiaj sytuacja jest już nieco inna - złoty jest nieco słabszy, a na rynkach zagranicznych zapanowała nerwowość, co zaowocowało umocnieniem się jena i częściowym zamykaniem spekulacyjnych pozycji opartych o strategię carry-trade. W efekcie o godz. 8:57 za jedno euro płacono 3,8750 zł, a za dolara 2,9030 zł.
Dzisiaj kluczowym wydarzeniem będzie decyzja Rady Polityki Pieniężnej i towarzyszący jej komunikat. Zmiany poziomu stóp procentowych (4,00 proc.) nikt nie oczekuje, ale sygnału do takiego ruchu w przyszłości jak najbardziej. O motywach ostatnio pisaliśmy wiele, także warto ograniczyć się do stwierdzenia, że spekulacje nie dotyczą teraz odpowiedzi na pytanie, czy trzeba to uczynić, ale, w którym momencie. Wczoraj wicepremier Gilowska nieco prowokacyjnie stwierdziła, że podwyżka nie może być karą za wzrost gospodarczy, który w tym kwartale może przekroczyć 7 proc. Jeżeli spojrzymy historycznie na inne kraje, to rządzący nigdy nie wspierali restrykcyjnych decyzji banku centralnego, ale to nikogo nie dziwiło. Jego decyzje są niezależne i niekiedy słuszne - odwlekanie terminu podwyżki stóp procentowych poza coraz częściej oczekiwany termin kwietniowy, mogłoby zmusić w przyszłości RPP do nawet 50 p.b. podwyżki, która nie zostałaby zbyt dobrze przyjęta. Do tego Rada ryzykowałaby pewną utratą swojej wiarygodności, którą wypracowała przez ostatnie lata za kadencji Leszka Balcerowicza.
Mimo tego dzisiejsze informacje z RPP mogą mieć nieco ograniczony wpływ na złotego, w większym stopniu oddziaływać może rynek długu (negatywnie). Wydaje się, że kluczowe dla przyszłości naszej waluty w najbliższym czasie może okazać się zachowanie rynków zagranicznych. Jeżeli awersja do ryzyka w związku z rosnącym ryzykiem geopolitycznym wokół Iranu będzie rosła to inwestorzy będą częściowo redukować swoje pozycje oparte o carry-trade. Z kolei, jeżeli Ben Bernanke przedstawi dzisiaj w Kongresie optymistyczne perspektywy dla amerykańskiej gospodarki to zyska dolar, co natychmiast odbije się na sporo przecenionym ostatnio USD/PLN. Tym samym dzisiaj sugerowalibyśmy wykorzystać okolice 2,90 zł na dolarze i 3,8750 zł w przypadku euro do zakupów walut za złote. Oczekiwalibyśmy wzrostu odpowiednio do 3,8950 zł i 2,93 zł.
Rynek międzynarodowy:
Wczorajsza popołudniowa publikacja gorszych danych o zaufaniu konsumentów w marcu nie zaszkodziła zbytnio dolarowi, co może być pierwszym sygnałem, że w krótkim terminie słabość amerykańskiej waluty wyczerpuje się. Przypomnijmy, że sporządzany przez ośrodek Conference Board wskaźnik spadł do poziomu 107,2 pkt. ze zrewidowanych 111,2 pkt. w lutym. Część inwestorów wskazywała, iż może być to sygnał, że niepokoje na rynku pożyczek hipotecznych zaczynają przekładać się na inne sfery życia gospodarczego. Tyle, że na razie jest za wcześnie, aby to jednoznacznie określić. Dodatkowo można się spodziewać, że podczas dzisiejszego przemówienia w Kongresie o godz. 16:30 Ben Bernanke przedstawi swoją optymistyczną wersję gospodarki. Pytanie jednak, czy słowa szefa FED dobrze wytłumaczą powody zniknięcia z ostatniego komunikatu banku centralnego tradycyjnego sformułowania dotyczącego ewentualnych przyszłych podwyżek.