Przed zamknięciem

Aktualizacja: 23.02.2017 00:43 Publikacja: 29.03.2007 15:49

Czwartkowa sesja podzielona była na dwa etapy. W pierwszej części sesji

utknęliśmy w konsolidacji i obroty zanotowane w jej trakcie należały do

jednych z najniższych w marcu. Inwestorom brakowało wyraźnego impulsu, który

mógłby zepchnąć WIG20 pod wsparcie w obszarze zeszłotygodniowej luki hossy,

lub doprowadzić do odbicia od tego poziomu. Środowe spadki na amerykańskich

parkietach (rozczarowanie brakiem "urzędowego optymizmu" Bernanke) takim

impulsem nie były, gdyż światowe emerging markets tej przeceny nie

naśladowały. Trzeba było poczekać na jakieś mocniejsze argumenty.

Te nadeszły w połowie sesji, gdy agencja S&P podniosła rating Polski. Tą

laurkę oficjalnie zawdzięczamy perspektywom silnego zrównoważonego wzrostu,

konkurencyjności i coraz bardziej zdywersyfikowanej gospodarce, oraz

spadkowi zadłużenia zewnętrznego. Warto przy tym też dodać, że rating

ograniczony jest przez polityczną niestabilność, która uniemożliwia reformy

strukturalne.

Po tym komunikacie wszystko na GPW stało się jasne. Na rynku walutowym

błyskawicznie zaczął umacniać się złoty, a rynek długu i akcje musiały pójść

tym samym torem. W tym momencie losy luki hossy były przesądzone, a jej

testowanie począwszy od środowej sesji stało się wsparciem dla byków.

Największy popyt widać było od razu w sektorze bankowym, co ze względu na

udział w indeksie przyczyniło się tylko do zdynamizowania wzrostu. Wzrostu,

który co ważne, odbywał się bez absolutnie żadnej przeszkody ze strony

podaży. Po zmianie nastrojów wywołanej podniesieniem ratingu i odbiciu od

wsparcia nikt nie chciał sprzedawać akcji.

Przestrzegałbym jednak przed nadmiernym optymizmem. Tak dynamiczne

odreagowanie byki w głównej mierze zawdzięczają właśnie bierności podaży,

przy wzmocnieniu popytu dzięki przetestowaniu technicznego wsparcia. Impuls

ze strony ratingu będzie jednak bardzo krótkotrwały. Proszę pamiętać, że

większość informacji przyczyniających się do decyzji S&P była już przez

rynek zdyskontowana. Silny i zrównoważony wzrost gospodarczy opisały

wszystkie media, a dyskusja o jego trwałości dotyczyła nie kwartałów, ale

lat. Podwyżki ratingów bez wątpienia są optymistycznym argumentem, ale

jednocześnie to trochę sytuacja analogiczna do tej, w której przysłowiowi

fryzjerzy i taksówkarze zaczynają mówić o giełdowej hossie (ta wtedy ma się

ku końcowi). Biorąc pod uwagę, że szczyt koniunktury w polskiej gospodarce

wypadnie właśnie w I połowie tego roku, to w dłuższym terminie zbyt silny

optymizm wywołany bieżącymi danymi i komunikatami agencji ratingowych może

okazać się pożywką dla późniejszych spadków. MP

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?