Dzisiejsza sesja przyniesie jeszcze więcej danych, a te mogą doprowadzić do wskazania kierunku na najbliższy tydzień dla rynku walutowego. O godz. 7.45 zostały opublikowane dane o inflacji CPI w Szwajcarii, dane były bliskie oczekiwanym i wyniosły 0,2 proc. m/m., oraz 0,5 r/r. Pierwsza część sesji zdominowana będzie przez dane z Europy. Opublikowane zostaną indeksy PMI pokazujące jak w poszczególnych krajach UE i w całej strefie euro zachowuje się sektor produkcyjny (dla wszystkich państw oczekuje się lekkiego wzrostu bądź stabilizacji). Dowiemy się też o ile wzrósł PKB w pierwszym kwartale w strefie euro i jakie było bezrobocie w kwietniu (prognozy: PKB 0,6 proc. q/q, 3,1 proc. r/r., oraz bezrobocie na poziomie 7,2 proc.). Lepsze dane powinny wzmocnić walutę europejską, jednak nie wydaje się aby dane z Europy spowodowały większe ruchy na rynku walutowym. Będzie tak dla tego, ponieważ wszyscy oczekiwać będą na dane z USA. O godz. 14.30 opublikowany będzie (najważniejszy w dniu dzisiejszym) miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Im więcej nowych miejsc powstało w kwietniu tym lepiej dla dolara. Ekonomiści oczekują wzrostu zatrudnienia w sektorze pozarolniczym do poziomu 140 tys., oraz stopy bezrobocia na poziomie 4,5 proc. W tym samym czasie dowiemy się jak wyglądały dane o kwietniowych przychodach i wydatkach Amerykanów oraz wskaźnik wydatków osobistych (PCE). Najważniejszy będzie odczyt bazowego wskaźnika PCE (prognoza 0,2 proc.). Im będzie wyższy, tym większa będzie presja inflacyjna, co z kolei powinno przełożyć się na aprecjację dolara. Kolejne dane jakie poznamy to indeks nastroju Uniwersytetu Michigan oraz Indeks ISM pokazujący jak w maju radził sobie amerykański sektor produkcyjny. Sektor produkcyjny to zaledwie 20 proc. amerykańskiej gospodarki więc nie wydaję się by gracze mocno na niego zareagowali. Prognozy dotyczące indeksu nastroju oraz sektora produkcyjnego kształtują się odpowiednio 88,5 pkt oraz 54 pkt. Złoto drugi dzień z rzędu notuje zwyżkę co może wywołać presje na osłabienie dolara, ale gdyby dane dot. rynku pracy były dobre to nikt nie będzie patrzył na notowania złota. Obecnie za uncje tego kruszcu zapłacić trzeba 663,25 USD.
O godzinie 09:05 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 1,3442 dolara.
Sytuacja techniczna eurodolara: wąska konsolidacja w trendzie horyzontalnym - tak najkrócej określić można zmiany na rynku tej pary na przestrzeni ostatnich kilkunastu godzin. Brak pełnego spectrum danych powoduje, że inwestorzy nie chcą podejmować bardziej zdecydowanych kroków. Z technicznego punktu widzenia w dalszym ciągu mówić możemy o tzw. efekcie bazy, czyli próbie formowania płaszczyzny pod słabszego dolara. Pewne negacje takiej teorii wprowadza jednak nadal układ wskaźników intra day, który sugeruje, że dopóki jesteśmy poniżej 1,3450 to bardziej zdecydowane ruchy w kierunku północnym będą mocno blokowane. Doskonale widać to było na przykładzie wczorajszej nieudanej próby wyjścia powyżej tego miejsca charakterystycznego. Reasumując stwierdzić można - podobnie jak wczoraj, że rozstrzygnięcie kierunku nastąpi dopiero pod wpływem popołudniowych odczytów makro zza oceanu. Kluczowe wsparcie w dalszym ciągu wyrysować można na 1,3330-1,3360. Najbliższy istotny opór natomiast to 1,3500.
RYNEK KRAJOWY
Wczorajsza sesja na krajowym rynku stało pod znakiem stabilizacji złotówki. Wydawać by się mogło, że po tak dobrych danych o wzroście PKB w 1. kwartale tego roku (7,4 proc.) złotówka znacznie się umocni. Nasza waluta w dniu dzisiejszym pozostanie pod wpływem najważniejszych wydarzeń światowych, tak więc wydaje się, że jakiekolwiek większe ruchy zobaczymy po opublikowaniu danych z USA. W pierwszym udzielonym po odejściu ze stanowiska szefa NBP wywiadzie prasowym, przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomicznego Leszek Balcerowicz powiedział "The Wall Street Journal Polska", że jeśli nie dojdzie do głębokich zmian w finansach publicznych, Polska przegra wyścig gospodarczy.