Początek sesji nie zapowiadał przeceny. W USA wczoraj dominowały umiarkowane wzrosty. Rynki azjatyckie przyłączyły się do fali optymizmu, co w efekcie skutkowało pozytywnym otwarciem na rynkach europejskich. Niewielka ilość publikowanych informacji oraz komunikatów ze spółek sprzyjały atmosferze zakupów. Indeksy notowały niewielkie wzrosty. Sielankę przerwał komunikat zza Oceanu. Spółka General Electric, która przez wielu inwestorów jest traktowana jako "Ameryka w pigułce" ogłosiła znaczące pogorszenie wyników finansowych. Obniżyła prognozy zysków. Co prawda analitycy spodziewali się słabszych danych, ale te opublikowane mocno rozczarowały nawet pesymistów. Po otwarciu notowań w Nowym Jorku akcje GE traciły 12% - skala nie notowana od kryzysu w 1987 roku. Efekt dla nastrojów na giełdach Europy był piorunujący.
W ciągu 20 minut po publikacji indeksy straciły po 2% i więcej. GE działa w wielu obszarach. Od produkcji turbin po bankowość i ochronę zdrowia. Duża część jej struktury przychodów pokrywa się z niemieckim Siemensem. Nic dziwnego, że akcje tego koncernu traciły po południu ponad 4% - najwięcej ze wszystkich spółek wchodzących w skład indeksu DAX. W Paryżu stawce przewodził Schneider Electric, również tracąc ponad 4%. W Londynie korekta wśród spółek surowcowych zbiegła się z przeceną banków - spadki obejmowały ponad 75% firm z indeksu FTSE100.
Ze względu na informację która towarzyszyłaogłoszeniu wyników GE, pogorszył się nastrój w całym sektorze bankowym. Część jego strat wynika z problemów na rynkach kapitałowych, zmuszając koncern do zaksięgowania strat z tytułu przeszacowania papierów wartościowych oraz blokując sprzedaż części aktywów.
Do złego sentymentu dla eksporterów przyłożył się kurs euro. Aprecjacja wspólnej waluty została podsycona przez doniesienia z agencji informacyjnych, że UBS Ltd. z Londynu zmienił swoją wcześniejszą prognozę co do terminu obniżek stóp procentowych w Eurolandzie. Utrzymująca się wysoka inflacja ma blokować takie posunięcie znacznie dłużej niż przewidywano jeszcze kilka tygodni temu. W godzinach popołudniowych euro zyskiwało względem dolara 0,55%.
Kolejne dane z USA również okazały się rozczarowujące. Indeks nastroju konsumentów obliczany przez Uniwersytet Michigan spadł do najniższego poziomu od lat 80-tych. Wpisał się we wczorajsze informacje o słabnącym apetycie Amerykanów na zakupy.