Lepsze notowania spółek surowcowych, które są oczywistymi beneficjantami obecnej sytuacji, czy pojedyncze informacje, takie jak ta o wzroście sprzedaży w sieciach Wal-Marta póki co uchroniły nas od większej wyprzedaży, ale perspektywy nie rysują w różowych kolorach. Droższa ropa czy inne surowce, których USA (podobnie jak Europa Zachodnia czy Japonia) jest importerem netto, zawsze odbiją się negatywnie na całej gospodarce, nawet jeśli będą podmioty, które na tej sytuacji skorzystają. Wyższe ceny ropy oznaczają spadek dochodów gospodarstw, które można przeznaczyć na inne cele (gdyż popyt na paliwa jest nieelastyczny) i jednocześnie wzmagają presję inflacyjną. Co więcej, tak duża zwyżka cen ropy przychodzi w najmniej odpowiednim momencie - akurat wtedy, kiedy w gospodarce USA próbuje się ożywić popyt a ukryta w cenach importu czy cenach producenta presja inflacyjne i tak jest już spora.
Wyższa cena ropy będzie również oznaczać wzrost deficytu handlowego w USA, dziś zaś poznamy dane za marzec - rynek oczekuje spadku deficytu o 1 mld USD do 61,3 mld.
Waluty - Trichet powstrzymuje spadek wartości euro
Spadek notowań pary EURUSD po przełamaniu wsparcia w okolicach 1,5350 okazał mniejszy niż można było oczekiwać i zatrzymał się na poziomie wsparcia z 11 marca, tj. 1,5285. Do wyhamowania spadku notowań pary po części przyczyniło się zwątpienie inwestorów na rynkach akcji (widoczne szczególnie na parze USDJPY, o czym pisaliśmy wczoraj), jednak za wzrost do poziomu 1,5450 odpowiedzialny był prezes ECB, Jean Claude Trichet, który swoim wystąpieniem zgasił jakiekolwiek nadzieje na obniżki stóp w eurolandzie. W zaistniałej sytuacji ciągle wyraźnie umacnia się jen, który wobec środowego popołudnia zyskał już ponad 2% co sprowadziło dziś notowania pary USDJPY do poziomu 103,37, blisko wsparcia z 29 kwietnia (103,20). Ewentualne pokonanie tego poziomu otworzyłoby ponownie drogę do zejście w kierunku "setki". Relatywnie niewiele działo się na funcie. Rynek na decyzję Banku Anglii o pozostawieniu stóp na niezmienionym poziomie zareagował lekkim osłabieniem funta, które dość szybko jednak zostało skorygowane. Po zejściu pary GBPUSD poniżej 1,96, nadal najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się test minimów z 21 stycznia, 7 i 20 lutego na poziomie 1,9370-1,9386.
W czwartek ponownie mogliśmy obserwować umocnienie polskiej waluty. Choć złoty na otwarciu tracił zarówno wobec euro jak i dolara, miało to związek z jednoczesnym spadkiem EURUSD i umocnieniem jena poprzedniej nocy. W rezultacie na otwarciu USDPLN odnotował wzrost z 2,2170 na środowym zamknięciu do poziomu 2,2310, zaś EURPLN z 3,41 do 3,4190. Jastrzębie wystąpienie Tricheta i w rezultacie wzrost notowań euro pomogły jednak polskiej walucie na odrobienie strat i to z nawiązką. Na koniec dnia za euro płacono 3,4060 złotego, zaś za dolara 2,2090 złotego.